Szpital w Nowym Sączu: dyrektor Artur Puszko rezygnuje z 30 procent swego zarobku. Innym chce zabrać po 10 procent pensji
Według Puszki, zaciskanie pasa to konieczność, aby uchronić poważnie zadłużony szpital w Nowym Sączu przed zwolnieniami pracowników. Na redukcję wynagrodzenia o 18 proc. zgodzili się na razie lekarze kontraktowi. Około 60-osobowa grupa podpisała aneksy do umów.
"Wiem, że to bardzo trudna, ale odpowiedzialna decyzja" - dziękuje dyr. Puszko lekarzom kontraktowym na stronie internetowej szpitala. - "Liczę, że również pozostali nasi kontrahenci, a przede wszystkim osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę dołączą do nas, wyrażając wolę poniesienia części kosztów działań naprawczych".
Puszko nie przewiduje konsultacji lub negocjacji programu oszczędnościowego z przedstawicielami załogi. O swoich zamiarach poinformował jedynie związki zawodowe i pielęgniarki oddziałowe. Na temat nowych płac ma się wypowiedzieć osobno każda zatrudniona osoba, podpisując nową umowę lub rezygnując z dalszej pracy.
- Z czego mam żyć i utrzymać rodzinę, skoro po 32 latach pracy biorę na rękę około 2,1 tys. złotych, a teraz słyszę, że mam zarabiać o 10 procent mniej? - mówi jedna z pielęgniarek, zastrzegając sobie anonimowość z obawy o utratę pracy. Zaraz jednak dodaje, że mając wybór - redukcja zatrudnienia (nawet gdyby sama pracy nie traciła) czy obniżenie zarobków, to wybrałaby wersję z chudszym portfelem.
Szpital w Nowym Sączu: zarząd województwa wymusił program naprawczy
Program naprawczy wymusił zarząd województwa, odrzucając niedawno sprawozdanie finansowe sądeckiego szpitala za miniony rok. Z powodu pogarszającej się sytuacji placówki już kilka miesięcy temu odwołano dyr. Puszkę, ale po protestach załogi przywrócono go na stanowisko. Jednym z problemów jest niedostatek zakontraktowanej liczby tzw. wykonań na oddziale ginekologiczno-położniczym. W szpitalu w Nowym Sączu przychodzi bowiem na świat znacznie mniej dzieci, niż przewidywano.
Najbardziej burzą się pielęgniarki i położne. Ich zdaniem, jeśli już muszą być cięcia płac, to powinny być kwotowe. Inne znaczenie ma bowiem 10 proc. dla pielęgniarki z płacą 2800 zł brutto, a inne dla lekarza dostającego podobną kwotę za jeden dyżur weekendowy.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?