Obydwaj mężczyźni uchodzili za bywalców baru Kurczak sąsiadującego ze stacja paliw. Spotykali się tam w chwilach wolnych od pracy. W przypadku 35-letniego Bartłomieja od pracy we Francji, gdyż ta dawała szansę na wyższe zarobki, czyli szybszy zakup wymarzonego mieszkania dla rodziny. Teraz z żona i córeczkami mieszkał bowiem w mieszkaniu wynajmowanym niedaleko od stacji paliw firmy Transkonspol.
W tamten wieczór zamówili coś w barze i wyszli do toalety na stacji paliw. Starszy z mężczyzn, miał niewiarygodne szczęście, bo przytomność stracił, gdy ponownie znalazł się na zewnątrz i to w miejscu bardzo widocznym. Pracownicy stacji mieli umiejętności ratownicze, a w gronie klientów baru akurat w tamtej chwili znajdowali się były ratownik medyczny oraz emerytowany ratownik WOPR.
Kiedy zorientowano się że drugi mężczyzna nie wychodzi z toalety, i skojarzono to z wcześniej usłyszanym stamtąd hukiem, jakby odgłosem upadku, odnaleziono 35-latka już martwego. Lekarz karetki pogotowia stwierdził jego zgon.
Reanimowany 38-letni mężczyzna nie dawał oznak życia i ratujący go byli bliscy zwątpienia. Nie zrezygnowali jednak i żywego przekazali załodze kolejnego ambulansu, który dotarł na stacje paliw. Wtedy u mężczyzny ponownie ustały funkcje życiowe, ale pomoc, tym razem już specjalistyczna, znów była skuteczna. 38-latka przetransportowano do Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego. Nieoficjalnie mówi się, że miał wypisać się z lecznicy na własne życzenie już następnego dnia.
Policja potwierdza, że prowadzi intensywne działania mające ustalić okoliczności i przyczyny tragedii. Prokurator zarządził sekcję zwłok zmarłego sądeczanina.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?