MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tragiczne skutki paniki młodej pasażerki auta

Stanisław Śmierciak
Ryszard Wójs
Ryszard Wójs Fot. Stanisław Śmierciak
Dla Ryszarda Wójsa, pełniącego służbę oficera dyżurnego sądeckiej komendy policji, tamten zimowy dzień sprzed około 20 lat zbliżał się ku końcowi. - Minęła godzina 17, gdy zadzwonił telefon na bezpośredniej linii z komendą Państwowej Straży Pożarnej - wspomina Wójs. - Nie wzbudziły moich emocji pierwsze słowa pożarnika, który podawał, że w Kurowie, z drogi łączącej Nowy Sącz z Krakowem, zjechał do rowu opel.

Kolejne zdanie też nie brzmiało dramatycznie. Strażak mówił, że informacje o wypadku dostał z wozu operacyjnego, którym oficer straży jechał na zebranie OSP. Przełączył na głośnik rozmowę z wozem operacyjnym.

- Wtedy dopiero usłyszałem, jak kierowca relacjonuje, że na rękach oficera, z którym jechał, umiera właśnie młoda dziewczyna - dodaje Wójs. - Opisywał to z przerażeniem. Mówił, że ofiara jest dosłownie przecięta, a raczej zmiażdżona przez drzwi pojazdu, w którym jechała jako pasażerka. Z jej ust tryska krew zmieszana z miazgą narządów wewnętrznych.

Policjant wiedziałem, że w takich przypadkach strażacy nie przesadzają. Podają stan rzeczywisty, aby umożliwić podejmowanie decyzji o dalszych działaniach. - Zapytałem tylko kolegę ze straży, kto z ich oficerów jest na miejscu tragedii. Podał, że zastępca dowódcy jednostki Józef Zygmunt. Ten sam, który teraz jest dyrektorem Pogotowia. Wpisałem to w kartę wypadku - opowiad Wójs.

Pomocnik na stanowisku oficera dyżurnego skierował do Kurowa pierwsze policyjne radiowozy do zabezpieczenia miejsca wypadku. Równocześnie "montował" ekipę oficerów dochodzeniowych i techników kryminalistyki, którzy musieli szybko pojechać.

- Od kiedy zadzwonił telefon ze straży, minęły nie więcej niż dwie minuty, a tu sygnał wywołania rozległ się w mojej radiostacji - wspomina emerytowany policjant.

Komendanta Andrzej Jabrocki, który wracał z narady w Krakowie alarmował, że właśnie znalazł się przy makabrycznym wypadku w Kurowie. Podawał szczegóły. Mówił, że opel w rowie jest nieuszkodzony. Wpadł tam, bo kierowca stracił panowanie nad wozem na śliskiej jezdni.

Taniec auta na lodzie spowodował panikę 18-latki, która jechała na tylnym siedzeniu. Usiłowała wyskoczyć. Otworzyła drzwi i częściowo się wysunęła. Wtedy wóz gwałtownie przechylił się.

Drzwi zamknęły się z impetem, miażdżąc klatkę piersiową dziewczyny, niemal ją przecięły. Komendant informował, że ofiara nie jest córką małżeństwa, które znajdowało się na przednich fotelach i wyszło z opresji bez szwanku. Alarmował jednak, że teraz ci ludzie są w szoku i też pilnie potrzebują pomocy.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto