Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urzędy na Sądecczyźnie: pracownicy mogą palić do woli?

Anna Oskierko
Powinni pracować po osiem godzin dziennie, ale nikt tego nie egzekwuje. Pracownicy urzędów na Sądecczyźnie, którzy lubią sobie puścić dymka, mają przerwy w pracy, kiedy tylko dopadnie ich nikotynowy głód. Z podobnym marnotrawstwem czasu walczą już w Warszawie, gdzie Urząd Marszałkowski palaczom każe zostawać po godzinach. O takim systemie w naszym regionie nikt nie chce nawet słyszeć.

- Jeśli ktoś wychodzi kilka razy w ciągu dnia poza budynek w celu zapalenia papierosa, to jest to jego wyjście prywatne. Tymczasem pracodawca płacić ma za pracę, a nie przerwy w pracy - mówi stanowczo Marta Milewska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego. - Nasi pracownicy mieli zadeklarować, czy zamierzają odpracować przerwy na palenie, czy też wolą potrącenie z wynagrodzenia - wyjaśnia.

Deklaracje złożyło kilkanaście osób. Wszyscy zamierzają odpracować czas spędzony na paleniu. Najczęściej deklarowanym przez nich wymiarem jest 30 minut dziennie. Wobec sądeckich urzędników, którzy palą w godzinach pracy, nie będą wyciągane żadne konsekwencje. - Wszystkim należą się przerwy w pracy, które mogą być wykorzystane dowolnie, np. na papierosa - mówi Małgorzata Grybel, rzecznik prezydenta miasta Nowego Sącza. - Nie ma powodu, żeby tego im zabraniać.

Starostwo w Nowym Sączu także nie przewiduje sankcji dla palaczy. - Nie będziemy nakazywać urzędnikom odpracowywać przerw na palenie - mówi Maria Olszowska, rzecznik starostwa. - Nasi pracownicy wychodzą tylko na chwilę, nigdy nie zdarzają się sytuacje, by robili sobie półgodzinne przerwy od pracy. Palenie nie generuje żadnych przestojów w funkcjonowaniu urzędu - przekonuje urzędniczka.

Kuriozalna sytuacja panuje w sądeckim ZUS-ie. Gdyby wierzyć zapewnieniom tutejszych urzędników, od czasu wprowadzenia zakazu palenia w miejscach publicznych, pracownicy ZUS z dnia na dzień stali się najzdrowszymi mieszkańcami regionu.

- Pracownicy ZUS-u prowadzą zdrowy tryb życia, a zakład pracy wspiera ich w tym - mówi Anna Mieczkowska, rzecznik sądeckiego ZUS-u. - W naszej siedzibie przy ulicy Sienkiewicza nie ma palarni, bo nie jest ona potrzebna.
Palarni nie ma też w starostwie, ale, jak się przekonaliśmy, wcale nie oznacza to, że nikt tu nie pali. Na wewnętrznym dziedzińcu spotykamy jedną z urzędniczek, która raz po raz wypuszcza chmurę dymu. Na pytanie, jak często opuszcza stanowisko pracy, pospiesznie gasi papierosa i bez słowa wraca do urzędu.

Wójt Gródka nad Dunajcem, Józef Tobiasz, przyznaje, że sam ma problem z paleniem. - W naszym urzędzie nie ma palarni, bo tylko ja tutaj palę - twierdzi wójt. - Staram się rzucić, żeby nie było problemu, a na razie zapalam papierosa, gdy wyjeżdżam w teren.

W największych przedsiębiorstwach prywatnych reguły są inne. W firmie Wiśniowski pracownicy mają po 15 minut przerwy w ciągu dniówki. Czy spożytkują je na posiłek, czy z pustym brzuchem wyjdą na papierosa, to ich sprawa. Zasada jest żelazna - 15 minut w ciągu dnia i ani chwili dłużej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto