Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wierchomla Wielka: w rzece śnięte pstrągi, a oczyszczalnie stoi

Jerzy Wideł
Gdybym nie musiał zwracać dotacji, do kanalizacji w Wierchomli przyłączyłoby się 50 gospodarstw, a nie 17 - mówi Edward Bogaczyk, burmistrz Piwnicznej Zdroju. - W tej sytuacji nie można uruchomić oczyszczalni, gdyż nie będzie ona w stanie oczyszczać ścieków metodą biologiczną. Takie są przepisy.

Wierchomla liczy 600 mieszkańców i około 200 gospodarstw. W wielu z nich są gospodarstwa agroturystyczne, inne w sposób nierejestrowane prowadzą wynajem pokoi. W sezonie zimowym, dzięki stacji narciarskiej, - a także w lecie - Wierchomlę odwiedza nawet 5 tys. narciarzy i turystów.

Niektóre gospodarstwa mają przydomowe szamba, inne nielegalnie odprowadzają ścieki, najczęściej do Wierchomlanki. W efekcie w potoku zamarło życie biologiczne. Niedawno pływały w nim śnięte pstrągi.
Jedyny ratunkiem dla środowiska jest budowa kanalizacji i oczyszczalni. Ale idzie to bardzo opornie, m.in. wskutek nieżyciowych przepisów.

- Pozyskaliśmy z Urzędu Marszałkowskiego unijną dotację do budowy kanalizacji i oczyszczalni ścieków w Wierchomli - tłumaczy burmistrz Bogaczyk. Koszt tej inwestycji wynosić miał 7,6 mln zł. Gmina dostała ponad 3 mln zł dofinansowania. Po ogłoszeniu przetargu okazało się jednak, że koszt całej inwestycji wyniesie nie 7,6 mln zł, a 4,6 mln. - Teraz musimy zwrócić do kasy Urzędu Marszałkowskiego te 3 miliony złotych - mówi Bogaczyk. - Nasze pieniądze trafią do tych gmin i miast, które w pierwszym rozdaniu nie dostały dofinansowania i znalazły się na liście rezerwowej. A nam i tak zabraknie pieniędzy na dokończenie oczyszczalni i dołączenie kolejnych gospodarstw. Musimy po raz kolejny wystąpić o dotację, a w związku z tym cała inwestycja może być gotowa najwcześniej za rok, dwa.

Przez ten czas gospodarze będą korzystać z szamb albo odprowadzać ścieki do potoku. Jaka to jest skala problemu w Wierchomli świadczy fakt, że w sezonie zimowym szambo tamtejszego nowoczesnego hotelu jest opróżniane dwa razy dziennie! Prywatnym właścicielom posesji szkoda wydawać pieniądze, bo wywóz nieczystości kosztuje. Więc ścieki lądują do potoku.

- Niestety, w gminie nie mamy policji ekologicznej - mówi burmistrz Bogaczyk. - A świadomość ludzi jest, jaka jest.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto