Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wprawne ręce barbera z Nowego Sącza pomogą pobić rekord Guinnessa. Sławek Kowalczyk dumnie będzie reprezentował swoje miasto [ZDJĘCIA]

Klaudia Kulak
Klaudia Kulak
Archiwum Sławek Kowalczyk
Rekord po raz ostatni ustanowiony został w 2013 roku. W Australii fryzjerom udało się ostrzyc 375 głów w osiem godzin. Polscy fryzjerzy chcą udowodnić, że dzięki współpracy i profesjonalizmowi mogą być lepsi. W grupie osób, które w czerwcu tego roku spotkają się we Wrocławiu, aby ustanowić nowy rekord jest sądeczanin Sławomir Kowalczyk.

FLESZ - Polacy smakoszami czekolady

od 16 lat

Aby znaleźć najlepszych fryzjerów w kraju odbył się specjalny event. Osoby biorące w nim udział zostały dokładnie sprawdzone i wybrano tych, którzy spełniali określone wymogi - ich umiejętności były perfekcyjne.

- Weryfikowano nasze kwalifikacje i umiejętności. Wybrani zostali Ci, którzy od lat są w zawodzie i będą w stanie szybko, ale też w odpowiedni sposób ostrzyc określoną liczbę osób. To będzie też praca pod presją czasu, dlatego nie jest to zadanie wykonalne dla każdego - mówi w rozmowie z „Gazetą Krakowską” Sławomir Kowalczyk.

Konkurencja była spora. O możliwość wzięcia udziału w biciu rekordu ubiegało się ponad 1000 najlepszych fryzjerów z całego kraju. Bycie w grupie 20 najlepszych to ogromny sukces, z którego sądeczanin jest dumny.

- Wiem, że organizatorzy są w trakcie dopracowywania szczegółów. Żeby móc starać się o pobicie rekordu Guinnessa, trzeba spełniać wiele wymogów i dopełnić wielu formalności. Być może nasza ekipa będzie mniejsza, ale wiem, że jesteśmy w stanie pobić ten rekord - mówi nam Kowalczyk.

Sukcesu są pewni, bo każdy z nich ma za sobą wiele lat pracy. Sławek Kowalczyk pracuje w tym zawodzie już 29 lat, a swoje umiejętności zdobywał za granicą. Po latach wrócił do kraju i z sukcesem prowadzi swój zakład fryzjerski w Nowym Sączu.

- Wiele lat pracowałem jako barber w Irlandii. Wyjechałem w 2012 roku i wróciłem dopiero w ubiegłym roku. Po 15 latach zdecydowałem się wrócić do Nowego Sącza na stałe i otworzyłem swój barber shop.

Jak dodaje praca barberów staje się coraz bardziej popularna więc i jego zakład cieszy się sporym zainteresowaniem klientów. Fach w ręku oraz doświadczenia w strzyżeniu męskim zdobywane od 1993 roku sprawia, że zadowoleni klienci wracają i polecają znajomym.

- Bardzo przydały mi się umiejętności, które zdobyłem na wyspach. Tam barbering jest znacznie bardziej rozpowszechniony. W Polsce to dopiero raczkuje. Ja zostałem fryzjerem z przypadku. Uczyłem się w sądeckim elektryku, bo tam szli koledzy. Znajomy fryzjer namówił mnie żebym spróbował, choć nigdy wcześniej nie trzymałem w ręku ani nożyczek, ani maszynki i udało się - mówi nam

Podkreśla jednak, że mimo upływu wielu lat ma z swojej pracy mnóstwo radości i wierzy, że pozwoli mu to działać jeszcze przez wiele lat. Teraz przed nim wielki wyzwanie, któremu chce podołać z uśmiechem na twarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto