Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszystko wskazuje, że ktoś porzucił cztery małe psiaki i ich mamę w kartonowym pudełku niedaleko lasu

Halina Gajda
Droga do Zdyni. Kartonowe pudełko leży w fosie. Jest puste. Niby nic, zwykły śmieć. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać, gdyby nie fakt, że nie więcej jak pięćdziesiąt metrów dalej, w leśnym wykrocie osłoniętym gałęziami leży suczka z czterema szczeniakami. Nie jest zaniedbana, więc raczej nie mieszka na stałe w lesie. Gdy dodać do siebie fakty: poszarpane pudełko i pies, można dosyć łatwo dość do wniosku, że ktoś po prostu pozbył się kłopotu i wywiózł suczkę i młode do lasu.

Zofia Wantuch, prezeska Fundacji Psystań dla Zwierząt patrzy na cztery rozrabiające szczeniaki. Nie jest zdziwiona znaleziskiem, ani tym, że ktoś w taki sposób chciał się pozbyć zwierzaków. Już wiadomo, że to kundle, ale rzadkie, bo o biszkoptowej sierści i mordkach przypominających labradora.

Suczka znalazła sobie dom w lesiei

Trafiliśmy na nią po wiadomościach od mieszkańców wsi - opowiada. - Suczka, musiała szukać jedzenia, więc w końcu trafiła na ludzkie podwórka. Coś złapała, po czym uciekała w stronę lasu. Nikt jej nie znał, nikt nie kojarzył, żeby ktoś z sąsiadów miał takiego psa. Zdynia to niewielka miejscowość, wszyscy o wszystkich w zasadzie wszystko wiedzą - dodaje.

Szukanie psiny po lesie wcale nie było łatwe - broniła dzieci nie tylko przed lasem, dzikimi psami czy wilkami, ale pewne też ludźmi. Jakimś cudem, gdy patrol poszukiwaczy przeczesywał las, zaszczekała. Tak naprowadziła na siebie. - Suczka jest bardzo ufna i przyjazna. Od razu zaczęła się tulić do ludzi. Pozwoliła wynieść się z lasu na rękach - opowiada prezeska.

Kolejny dowód, że na pewno jest psem domowym, to fakt, że ładnie chodzi na smyczy; nie szarpie się, nie próbuje jej ściągnąć. Jest nieduża, waży około dziesięciu kilogramów. Cztery szczeniaki wyglądają jak mini-labradory. Gdy wolontariusze trafili na leśną kryjówkę, szczeniaki miały około miesiąca. Ich mama była bardzo zmęczona, miała mocno zaczerwienione sutki, co wskazywałoby na stan zapalny.

Powiązana opowieść o pudle i psiakach jest tylko domysłem, który może być naprawdę bliski prawdy. Sunia dostała imię Brzózka, jej dzieci to Dąb, Grab i Buk. Jest jeszcze Topola. Na razie psiaki muszą pozostać pod opieką fundacji, nie można ich odebrać mamie, zanim nie będą miały co najmniej dwa miesiące. - Przerażające jest to, w jaki sposób ludzie pozbywają się niechcianych zwierząt - mówi ze smutkiem. - Przecież zawsze można zadzwonić, powiedzieć. Są różne sytuacje, ale nic nie usprawiedliwia takiego postępowania - dodaje.

Kosiarka przejechała młodą kotkę. Rozerwała ją na strzępy

Druga, niestety znacznie bardziej tragiczna opowieść to ta związana z kotką i jej młodymi. - Do zdarzenia doszło na ulicy Skrzyńskich - opowiada Zofia Wantuch. - Znalazła schronienie dla siebie i trójki maleńkich, może 2-3-dniowych kociąt pod przydrożnym drzewem - dodaje.

Akurat przyszła pora na wykaszanie rowów. Potężna maszyna z kosiarką jechała poboczem. Kotka musiała słyszeć huk, ale do końca siedziała przy młodych. Pewnie chroniła je własnym ciałem… - Kosiarka rozniosła kotkę dosłownie na na strzępy, które dzieci znalazły razem ze ślepymi kociętami - mówi cicho.
Ślepe kocięta trafiły do fundacji - zostały uśpione. Prezeska nie ma wątpliwości: gdyby kotka była wysterylizowana, nie doszłoby do takiej tragedii! Taką kosiarkę słychać z daleka, kotka z pewnością zdążyłaby uciec, ale instynkt obrony młodych trzymał ją w tym miejscu mocniej niż łańcuch.

Po całym tragicznym zdarzeniu wolontariusze fundacji zadeklarowali, że zanim drogowcy zaczną akcję wykaszania rowów, będą sprawdzać, czy nie ukryły się tam żadne zwierzęta. Zadanie jest trudne logistycznie, trzeba by wiedzieć, gdzie i kiedy prowadzona będzie akcja...

Dzisiaj pod opieką fundacji jest ponad 20 kotów, w tym ośmioro kociąt. Zaczyna brakować dla nich karmy i przede wszystkim żwirku. Stąd apel - jeśli ktoś ma chęć, potrzebę pomocy, Psystań czeka z otwartymi ramionami. Poza tym, cały czas prowadzona jest akcja sterylizacji kotów wolnożyjących. To jedyny sposób, by nie rozmnażały się bez kontroli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto