W sobotnią noc starszy sierżant Przemysław Kaliciecki wraz z kolegą przeprowadzał kontrolę drogową w Binczarowej. - Zatrzymałem auto latarką sygnałową. Kierowca zahamował z piskiem opon. W tym momencie silnik mu zgasł- relacjonuje policjant.- Podbiegłem do auta, kazałem się zatrzymać. Stałem przy otwartych drzwiach, a kierowca cały czas majstrował przy stacyjce. Nie spodziewałem się jednak, że ruszy.
34-letni mieszkaniec Binczarowej wrzucił wsteczny i docisnął do deski pedał gazu. - To były sekundy. Złapałem się za kierownicę i za szyję tego mężczyzny, żeby nie upaść, a on nagle zaczął uderzać bokiem auta o barierę energochłonną. Drzwi auta przytrzymywały mnie między barierą a pojazdem, podcięło mi nogi, buty przesuwały się bezwładnie po asfalcie. Kierowca wciąż dociskał mnie samochodem do bariery- Przemysław Kaliciecki nie może otrząsnąć się z szoku. - Krzyczałem: Co robisz! Zabijesz mnie!, a on patrzył mi w oczy i nic nie odpowiedział. Wlókł mnie wzdłuż bariery przez jakieś 50 metrów.
Policjant, próbując się bronić, zaczął okładać napastnika pięścią, jednak nic to nie dało. Drugi funkcjonariusz, który był świadkiem zdarzenia, wsiadł do nieoznakowanego radiowozu i zajechał drogę przestępcy. Auto mieszkańca Binczarowej uderzyło w radiowóz i osunęło się tyłem z nasypu.
- Przednie koła najechały mi na klatkę piersiową. Gdyby nie to, że na dole było miękkie, bagniste podłoże, w które się zapadłem, już bym nie żył- wzdycha 31-letni funkcjonariusz.
Kierowca szybko wysiadł i chciał rzucić się do ucieczki. Policjant z trudem wydobył się spod auta. Gdy napastnik zobaczył, że mundurowy wciąż żyje, kopnął go w klatkę piersiową. Policjant mimo obrażeń chciał zatrzymać przestępcę.
- Pomyślałem, że strzelę mu w nogi, lecz był jeszcze na tyle blisko, że udało mi się złapać go za kostkę i powalić na ziemię- wspomina Przemysław Kaliciecki.
Poturbowany funkcjonariusz wykręcił nadgarstek uciekinierowi. W tym czasie do szamoczących się mężczyzn dobiegł drugi z policjantów i obezwładnił mieszkańca Binczarowej.
- Wtedy właśnie straciłem przytomność- mówi starszy sierżant.- Gdy się ocknąłem, wsadziliśmy mężczyznę do radiowozu. Na miejsce zbiegli się mieszkańcy wsi, w tym brat zatrzymanego, który próbował go wypuścić i podburzał ludzi, by odbili przestępcę. Wygrażał nam, wulgarnie nas obrażał. Z dłońmi na pistoletach czekaliśmy na posiłki.
Przemysław Kaliciecki trafił do sądeckiego szpitala ze wstrząsem mózgu, licznymi stłuczeniami głowy, klatki piersiowej, brzucha, nóg i miednicy. Cały czas musi przyjmować leki przeciwbólowe. Jego kolega z brawurowej akcji wyszedł ze złamanym nadgarstkiem.
34-letni kierowca został przewieziony do policyjnego aresztu w Nowym Sączu. Badania wykazały, że podczas ataku na policjanta miał 1 promil alkoholu w organizmie. Sprawą mężczyzny zajmie się gorlicka prokuratura.
- Uważam, że ten człowiek nie powinien usłyszeć zarzutu napaści na funkcjonariusza, lecz zarzut usiłowania zabójstwa- uważa pokrzywdzony policjant.- Jeden promil nie spowodował przecież, że nie wiedział, co robi. Patrzyłem mu prosto w oczy i jestem pewien, że ten mężczyzna świadomie próbował mnie zabić. Gdy leżałem pod samochodem nie pomógł mi, tylko zaczął uciekać i jeszcze mnie kopnął. Mam nadzieję, że będzie surowo ukarany.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?