Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z pielgrzymki przed ołtarz – czyli historia miłości wymodlonej na pątniczym szlaku

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
welina i Damian pielgrzymują co roku w grupie 19 Świętej Kingi z Pienin i Gorców. Razem zawędrowali nie tylko na Jasną Górę, ale także na ślubny kobierzec
welina i Damian pielgrzymują co roku w grupie 19 Świętej Kingi z Pienin i Gorców. Razem zawędrowali nie tylko na Jasną Górę, ale także na ślubny kobierzec FOT.STUDIO NANU FOTOGRAFIA I REKLAMA
Pierwszy raz pielgrzymowała 15 lat temu na Jasną Górę. 8-letnia wtedy Ewelina z Kamienicy połknęła od razu bakcyla. Jako 17-latka wędrowała już z intencją wymodlenia dobrego męża. O dobrą żonę modlił się też Damian z Zasadnego. Dziś są dwa lata po ślubie i jak co roku ruszają na pielgrzymi szlak, dziękując Częstochowskiej Panience za dar miłości i małżeństwa. Poświęcają na to jedyny urlop, jaki mają, ale wiedzą, że warto, bo owoce są nieocenione!

Rodzinę Eweliny do pielgrzymowania zachęciła ciocia, s. Krystyna, uczestniczka pierwszej Pieszej Pielgrzymki Tarnowskiej na Jasną Górę 36 lat temu.
- Początkowo wędrowałam z ciocią i kuzynkami, potem z mamą i braćmi, teraz chodzę z mężem, który tak naprawdę jest owocem tych pielgrzymek – podkreśla Ewelina. - Przez te lata zyskałam nie tylko wspaniałe wspomnienia, poznałam niesamowitych ludzi, przyjaciół, ale przede wszystkim zyskałam cudownego męża.
W rodzinie Damiana pionierami w pielgrzymowaniu było starsze rodzeństwo, brat z siostrą. Kilka lat później dołączył on z mamą i młodszym rodzeństwem.

O dobrą żonę, o dobrego męża

Poznali się na pątniczym szlaku, dokładnie sześć lat temu. Dwa lata temu, 10 września 2016 r., powiedzieli sobie sakramentalne „tak”.
- Dla mnie wtedy Damian nie był nawet kandydatem na chłopaka! Ot, kolega, który gra z nami w karty, śmieje się i wygłupia – wspomina z uśmiechem Ewelina Brzęk (wtedy Faron).
Damian za to wiedział od razu, że to właśnie „ta” będzie jego żoną. Szli w tej samej pielgrzymce w intencji znalezienia dobrego męża, dobrej żony. – To była moja trzecia pielgrzymka. Szedłem z nadzieją na znalezienie dobrej dziewczyny i wypatrzyłem sobie przyszłą żonę, Ewelinę – dodaje 27-latek. - Była bardzo wesoła, uśmiechnięta i chyba to spowodowało, że przyciągnęła moją uwagę. Po drodze modliłem się już konkretnie o tę żonę.
Czasem słońce, czasem deszcz, ale, jak oboje twierdzą, właśnie te trudności pozwalają dobrze poznać drugą osobę. - Gdy wędrujesz któryś dzień z rzędu w każdych warunkach pogodowych, śpisz po stodołach, jesteś zmęczony i obolały, to jesteś w stu procentach sobą. Jak poznajesz kogoś na pielgrzymce, poznajesz go od zera, wiesz, jak reaguje na zmęczenie, jaki ma charakter, gdy się złości, jak wygląda niewsypany i nieogarnięty zewnętrznie – podkreśla 23-letnia mężatka.
Oboje są zdania, że każda para przed ślubem powinna wybrać się na pielgrzymi szlak, aby lepiej się poznać.

Pot, ból i pęcherze

Pamiętna pielgrzymka, która zaprowadziła ich przed ołtarz, była bardzo ciężka dla Eweliny. Miała tak obolałe nogi, że po trzecim dniu chciała wracać do domu. Nazajutrz miał przyjechać po nią tata.
- O dziwo, czwartego dnia, po mszy świętej ból ustąpił, pęcherze zaczęły schodzić, a ja zaczęłam czuć się o wiele lepiej. Zostałam i pielgrzymowałam do końca - mówi. - Dziś wiem, że to Damian, wtedy jeszcze tylko kolega, który mnie absolutnie nie interesował, modlił się, abym została na pielgrzymce.
- Było mi bardzo przykro patrzeć jak cierpi, ale nie wyobrażałem sobie reszty pielgrzymki bez niej, choć jeszcze nie byliśmy parą - dopełnia wspomnienia. - Gorąco modliłem się, ofiarowałem komunię świętą, swoje zmęczenie, żeby tylko została. I została. Widocznie już wtedy, sześć lat temu, uczyliśmy się nawzajem prawdziwej miłości, która potrafi zrezygnować z własnej wygody i zminimalizować egoizm.
Ewelina każdy ból, który znosiła na pielgrzymce, ofiarowała w intencji dobrego męża.
- Pełna rozpaczy i braku sił mówiłam Bogu, że będzie się musiał mocno postarać o tego męża. I postarał się, nawet bardzo! - uśmiecha się 23-latka.
Z każdym następnym dniem pielgrzymowania Damian budził w niej coraz większą sympatię, pomagał innym, opiekował się młodszym bratem, i ciągle za nią chodził, aż wychodził...
Na kolejnej pielgrzymce przyjęli pierścienie błogosławionej Karoliny Kózki, czyli pierścienie czystości. Na wieczornym Apelu Jasnogórskim odczytali słowa przysięgi i kapłan wręczył im srebrne symbole. Miesiąc przed ślubem ruszyli na rekolekcje w drodze. Wymodlili piękną pogodę, wspaniałe wesele i miłość, która z każdym rokiem rozkwita coraz bardziej. Dalej planują pielgrzymować co roku na Jasną Górę, w formie dziękczynnej i błagalnej o dalsze łaski od Maryi.

Bogactwo łask

Ewelina wspomina: - Dla mnie pielgrzymka początkowo była zwykłą przygodą, jako dziecko miałam niesamowite wakacje. Dopiero z czasem zaczęłam rozumieć jej sens, przez co może te dziewięć dni stawały się coraz cięższe fizycznie, ale za to umacniały duchowo. W ich trakcie poznaje się wspaniałych ludzi, zawiera nowe przyjaźnie, pokonuje granice bólu, odkrywa w sobie nieznane siły, zauważa, że wszystkie dotychczasowe problemy stają się mniejsze, a wszystkie odległe cele bardziej realne. Pielgrzymka to przede wszystkim zbliżenie do Boga, do Maryi. Dodaje, że w drodze na Jasną Górę jest czas na zabawę, rozmowę z braćmi i siostrami (tak wszyscy pątnicy zwracają się do siebie), rozważania w ciszy, codzienną mszę świętą, śpiew i rozmaite modlitwy we wspólnocie. Podczas codziennej nowenny do Maryi czytane są osobiste intencje pielgrzymów i ich rodzin, opowiadane świadectwa i głoszone konferencje, które nadają wędrowaniu znaczenie rekolekcji. Każdy dzień kończy się Apelem Jasnogórskim.

Otrzymują skrzydła jak orły

- Najwspanialsze jest to, że przez te dziewięć dni odrywamy się od rzeczywistości. To taki reset, którego każdy potrzebuje. To czas na przemyślenia, spokojną modlitwę, rozmowę z Bogiem – podkreśla Damian.
- Myślisz, że już nie masz sił, że więcej nie idziesz, ale wtedy widzisz obok maszerujących, czasem kulejących starszych ludzi, w wieku często 70-80 lat, i natychmiast kasujesz myśli o zmęczeniu – dodaje Ewelina. - „Ci co zaufali Panu - odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły, biegną bez zmęczenia” - podsumowuje swoje pielgrzymowanie na Jasną Górę słowami ulubionej piosenki.

200 kilometrów modlitwy

Tarnowskie pielgrzymki do Częstochowy liczą już 36 lat. Co roku, 17-25 sierpnia, na Jasną Górę podąża nimi wielka rzesza pątników z całej diecezji. Są podzieleni na 25 grup, formowanych przy wyznaczonych parafiach. Od Krynicy i Krościenka, przez Nowy Sącz, Limanową, Tarnów, po Mielec i Dębicę. W ciągu dziewięciu dni pielgrzymi mają do przejścia ponad 200 kilometrów. Tegoroczne hasło ich wędrówki brzmi „Pełni Ducha Świętego budujemy Kościół na wzór Chrystusa”.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Letnie upały - jak reagować w razie udaru słonecznego?

Źródło: vivi24

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Z pielgrzymki przed ołtarz – czyli historia miłości wymodlonej na pątniczym szlaku - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto