Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaprosił świat do Paszyna

IK
Ksiądz Edawrd Nitka w ujęciu Antoniego Kroha. Fot. Iwona KAMIEŃSKA
Ksiądz Edawrd Nitka w ujęciu Antoniego Kroha. Fot. Iwona KAMIEŃSKA
,Raduje się cała niebieska dziedzina, bo ją przyozdobił ksiądz Nitka z Paszyna" - tym fragmentem wiersza Wandy Czubernat podsumował mistrz dłuta Franciszek Palka wszystkie ciepłe i piękne słowa wspomnień o człowieku, ...

,Raduje się cała niebieska dziedzina, bo ją przyozdobił ksiądz Nitka z Paszyna" - tym fragmentem wiersza Wandy Czubernat podsumował mistrz dłuta Franciszek Palka wszystkie ciepłe i piękne słowa wspomnień o człowieku, który rozsławił podsądecką wieś na całym świecie.

Proboszcza Edwarda Nitkę-opiekuna i katechetę paszyńskich artystów ludowych wspominali wczoraj jego przyjaciele, muzealnicy, rzeźbiarze, malarze oraz kontynuatorzy jego dzieła.

Najpierw złożyli kwiaty na jego mogile, a później w sądeckim skansenie poskładali swoje wspomnienia w barwne opowieści.

Na plebanii w Paszynie częstowano niegdyś pysznym chlebem wypiekanym przez Marię Jasińską i miodem z księżych uli. Ale najważniejsze jest to, że każdy wychodził stamtąd z uśmiechem i zapasem nowych sił do życia, mimo, że życie to nie dawało wielu powodów do radości.

- A świątki wylewały się z szaf, stały rzędami na parapetach i podłogach, z cywilizacji wchodziło się nagle do innego świata - wspomina Bogusława Staff. - Stamtąd było bliżej do Pana Boga.

Dla tych świątków rzeźbionych przez parafian księdza Edwarda zjeżdżali do Paszyna turyści z całego świata. Każdy chciał na własne oczy zobaczyć fenomen artystyczny małej wsi zamieszkałej przez prostych ludzi obdarzonych ogromnym talentem.

Nie mogło być inaczej skoro mieli proboszcza, o którym wybitny sądecki publicysta i etnograf Antoni Kroh mówi co następuje:

- Miał wielkie serce, starał się wszystkim pomagać, cieszył się sukcesami swoich podopiecznych. A wszystko, co dla nich robił, to była szczególna forma katechezy - jego własny, skuteczny sposób na uczenie ludzi wiary i radości życia.

Pierwszym Paszyniakiem, który wystąpił w telewizji był głuchoniemy Wojciech Oleksy.

- Niewiele zaznał w życiu dobrego - wspomina Antoni Kroh. - Pierwsze pochwały zebrał w wieku 70 lat. A po tych pochwałach (których przecież potrzebuje każdy człowiek) byłem świadkiem życiowego prostowania Wojtka.

Najpierw kupił sobie pierwszy garnitur, a później telewizor w którym miał okazję oglądać samego siebie i dzieła swoich rąk. Powolutku, stopniowo, dopiero w jesieni swojego życia nabierał godności i dumy z tego, czego udało mu się dokonać.

Niejeden ,wyprostował" się w Paszynie dzięki proboszczowi Nitce. Antoni Kroh wspominający historię głuchoniemego artysty korzystał u księdza z nieco innej terapii. Małżonka pana Kroha z uśmiechem wspomina jego ucieczki do Paszyna.

- Kiedy miał zły nastój, jechał do księdza Nitki i po kilku godzinach wracał zadowolony, pełen energii i chęci do życia.
W czym tkwi tajemnica cudownej przemiany? Wyjaśnia sam ,poskromiony".

- Ksiądz Edward umiał cieszyć się jak dziecko, nawet szaleć z radości. Zarażał tą radością wszystkich wkoło siebie. Nie spotkałem w swoim życiu drugiego człowieka, tak bardzo życzliwego i szlachetnego nie od święta, ale na co dzień.

Podobno najbardziej cieszył się dwa razy: kiedy polska reprezentacja piłkarska zdobyła medal olimpijski, oraz kiedy kardynał Wojtyła został papieżem.

Wielebny Nitka uhonorowany został przez władze Polski Ludowej medalem ,za mądrość i dobrą robotę".
Wezwanie do odebrania odznaczenia postawiło duchownego w nie lada kłopocie.

- Jak nie odbiorę, to podpadnę władzom państwowym, a to nie byłoby wskazane, bo przecież chcę budować muzeum. Jeśli zaś odbiorę, podpadnę władzom kościelnym - rozważał.
Na szczęście roztropny przyjaciel pospieszył z dobrą radą.

- Władza państwowa jest na tyle głupia, że mogłaby się obrazić, a kościelna na tyle mądra, że chyba zrozumie.
- Masz rację. Pojadę i odbiorę - zdecydował ksiądz.

Małego świątka można wyrzeźbić w kilka minut. Większego tworzy się kilka dni.

- Bywało, że rzeźbiłem nawet 50 sztuk dziennie - mówi Zenon Głód, który po raz pierwszy wziął dłuto w ręce kiedy miał 13 lat.

Struga głównie dla przyjemności. Na prezenty dla bliskich i znajomych, trochę na sprzedaż.

- A co? Miałbym się kłócić z żoną, to lepiej strugać -żartuje.

Obok niego siedzi Stanisław Michalik - kuzyn, też rzeźbiarz. Nie ma między nimi żadnej rywalizacji. Razem współtworzą przecież wielki fenomen swojej wsi.

- Spotkania z tymi niezwykle
kolorowymi ludźmi o cudownych wnętrzach to dla mnie ogromne szczęście - mówi Franciszek Palka, który za namową księdza Nitki prowadził dla Paszyniaków kurs malarstwa na szkle.

-Dziękuję opatrzności za to, że mnie los zetknął z Paszynem.

Sługa Boży Edward Nitka zakończył swoją ziemską wędrówkę 12.08.1981 r. Kontynuatorem jego dzieła został ksiądz Stanisław Janas, który przejął inicjatywę rozbudowy regionalnego muzeum, oraz pałeczkę kustosza i autora ,Kroniki Ekspozycji Paszyńskiego Talentu".

Dzięki jego staraniom w 13 pomieszczeniach na powierzchni 350 m kw. znajduje się dziś 3 tysiące eksponatów.

- Bałem się trochę kontynuować to co rozpoczął mój znakomity poprzednik - wyznaje ks. Janas. Ale na szczęście dzięki pomocy samych twórców, parafian i przyjaciół parafii udało się.

Prałat Zenon Rogoziewicz żegnając zebranych w skansenie twórców i dziękując za wieczór wspomnień o wyjątkowym duszpasterzu zachęcał do dalszej pracy.

- Proszę was, abyście w tej sztuce nie ustawali, bo to takie piękneÉ tylko biedny ksiądz Stanisław będzie musiał budować drugie muzeum!

O Paszynie i kolorowych ludziach z księdzem Edwardem na czele możnaby mówić i mówić bez końca. Ten piękny temat posłużył Antoniemu Krohowi do stworzenia obszernego dzieła, które jest w tej chwili niemalże gotowe do publikacji.

Ktokolwiek miał przyjemność posłuchać kiedyś opowieści Antoniego Kroha, zapewne wie doskonale, że w książce jego autorstwa będzie miejsce na śmiech i łzy a przede wszystkim na bogactwo wiedzy dotyczącej historii i teraźniejszości niezwykłego miejsca pod słońcem jakim jest Paszyn.

Problem z wydaniem dzieła tkwi w pieniądzach. I w tym miejscu ,Gazeta Krakowska" w imieniu sądeczan kłania się w stronę wszystkich tych ważnych ludzi, którzy tak wiele mówią o konieczności promowania naszej rodzimej ziemi i tradycji z nią związanych.

Może będą chcieli i mogli sprawić, że książka Antoniego Kroha ujrzy światło dzienne. Bardzo byłoby szkoda, gdyby pozostała w szufladzie, bo niejeden młody Antek i jego koledzy za lat kilka, kilkanaście i kilkadziesiąt mieliby z niej wiele pożytku.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto