- Tutaj uratowali mężowi życie - mówi ze łzami w oczach kobieta, której małżonek odbywa hospitalizację na Oddziale Laryngologii sądeckiego szpitala. - Strach pomyśleć co by było, gdyby nie lekarze i pielęgniarki tego oddziału. To naprawdę wspaniali fachowcy i bardzo dobrzy ludzie. A doktor ordynator, ma złote ręceÉ
W tym momencie ordynator Grzegorz Borowiec spuścił głowę i wyszedł z sali. Jest człowiekiem skromnym i niezręcznie mu było słuchać takich słów o sobie samym.
Bernard Michalski jest po ciężkiej operacji krtani. Miał nowotwór złośliwy i trzeba było wybierać: głos, albo szansa na życie. Chciał żyć, więc zdecydował się poświęcić głos.
Dziś, mimo, że nie może już nic powiedzieć jest szczęśliwy. Operacja, pierwsza tego typu w historii szpitala zakończyła się pełnym powodzeniem. Jeśli organizm spisze się równie dobrze jak medycy, pan Bernard będzie żył.
- Ta operacja, to było dla nas wielkie wydarzenie - tłumaczy Aniela Golińska, szefowa pielęgniarek na Laryngologii - i szczęście dla nas ogromne, że zakończyła się sukcesem.
Grzegorz Borowiec ma specjalizację drugiego stopnia z laryngologii i dodatkową - z neurochirurgii. Sądeckim oddziałem kieruje dopiero od 2 miesięcy, a już zapracował sobie na wspaniałą opinię pacjentów, współpracowników, przełożonych.
- Bardzo się cieszę, że udało nam się pozyskać dla naszego szpitala takiego dobrego specjalistę - mówi zastępca dyrektora szpitala Jerzy Kobos.
- Mam nadzieję, że przy nim wyszkolą się młodsi lekarze i oddział będzie coraz lepszy. Do niedawna pacjentów wymagających skomplikowanego leczenia odsyłano do Tarnowa lub Krakowa. Teraz nie będzie to konieczne, bo w Nowym Sączu będą mieli opiekę równie dobrą, albo i lepszą. Jeśli uda się jeszcze poprawić warunki lokalowe Laryngologii, to naprawdę będzie się czym pochwalić.
W tej chwili Laryngologia musi dzielić się oddziałem z Urologią. Pacjenci, których zwykle jest ponad dwudziestu z trudem mieszczą się w dwóch salach. Kilku ciężej chorych przyjmuje Chirurgia.
- Musimy poprawić bazę - przyznaje dyrektor Kobos. - Jesteśmy świadomi, że warunki są kiepskie.
Jeśli uda się wygospodarować lokum dla Laryngologii spełni się marzenie oddziałowej Anieli Golińskiej, która od blisko 40 lat dba o swój oddział chyba bardziej niż o własny dom.
Z nostalgią wspomina lata sześćdziesiąte, kiedy ściany sądeckiego szpitala były bielone a wokół budynku pełno było kwiatów. Dziś nie ma na to pieniędzy.
- Kto myśli o kwiatach skoro trudno utrzymać placówkę - mówi Golińska. - Ale przynajmniej te sale dla chorych powinny być ładne i przytulne. Niech pacjenci mają choć trochę radości.
Kiedy wychodziłam ze szpitala Aniela Golińska siedziała przy łóżku jednego z pacjentów i rozmawiała z nim jak ze starym przyjacielem. Okazało się, że pacjent jest księdzem. Kiedy siostrę Anielę wezwały obowiązki duchowny uśmiechnął się promiennie.
- Niech mi pani wierzy, rzadko spotyka się tak wspaniałą obsługę jak na tym oddziale - powiedział. - Oni całe serce wkładają w swoją pracę.
Imię i nazwisko pacjenta zostały zmienione z konieczności zachowania tajemnicy lekarskiej.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?