Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kamil spod Starego Sącza nie poddał się chorobie

Arkadiusz Arendowski
Kamil nawet podczas chemioterapii zachowywał pogodny nastrój
Kamil nawet podczas chemioterapii zachowywał pogodny nastrój fot. Archiwum Anny Pasiut
Kamil Polakiewicz z Mostek koło Starego Sącza od 2008 roku zmaga się ze złośliwym nowotworem. Lekarze wycięli mu kości lewej nogi od kostki do uda i zastąpili je metalową protezą. Stracił też kawałek lewego płuca, ponieważ po serii badań w specjalistycznej klinice podejrzewali pierwsze przerzuty.

Przeszedł również ponad roczną chemioterapię, która wyniszczyła jego organizm. A jednak ani on, ani jego rodzice nie poddali się. Teraz czeka go bardzo długa i kosztowna rehabilitacja. - O mojej chorobie dowiedziałem się dopiero przed podaniem pierwszej chemii. Pomyślałem sobie, co ma być, to będzie, ale na pewno się nie załamię i na razie wygrywam - żartuje 19-letni chłopak.

Choroba Kamila zaczęła się całkiem niewinnie. Podczas meczu piłki nożnej zderzył się goleniem z kolegą. Z początku zignorował to zdarzenie. Kamil oprócz gry w piłkę, jeździł jeszcze na snowboardzie, więc drobne siniaki i kontuzje były dla niego czymś zupełnie naturalnym. Przestraszył się dopiero po dwóch miesiącach, kiedy stłuczona noga wciąż nie dawała mu spokoju, a ból cały czas się nasilał.

- Poprosiłem mamę, żeby wzięła mnie na prześwietlenie, bo z bólu nie mogłem wytrzymać - opowiada. Zdjęcia rentgenowskie pokazały, że kość w jego nodze jest dziurawa jak sito, a w niektóre miejsca można włożyć nawet palec. Zaraz został skierowany na rezonans magnetyczny. Lekarze rozpoznali objawy, ale ostateczna diagnoza musiała zostać potwierdzona biopsją, czyli pobraniem próbek do badań. Dlatego Kamil wylądował w specjalistycznej klinice w Warszawie. Po trzech tygodniach w domu zadzwonił telefon - chłopak ma natychmiast przyjechać do kliniki.

- Kiedy usłyszałem diagnozę, na chwilę zaniemówiłem. Bałem się, co z tego wyniknie. Nie miałem też pojęcia, jak syn zareaguje na tę wiadomość, więc do ostatniej chwili trzymałem go w niepewności - przyznaje Stanisław Polakiewicz, ojciec Kamila.

Nazwa rozpoznanego u chłopca raka jest tak samo straszna jak sama choroba. To kostniakomięsak lub inaczej mięsak kościopochodny. Kostniakomięsak to jeden z najbardziej złośliwych nowotworów, jakie zna współczesna medycyna. Zwykle atakuje kości nóg młodych mężczyzn w wieku od 12 do 24 lat. Kolejnym przerażającym objawem choroby są odległe przerzuty, które najczęściej lokalizują się w płucach, ale mogą także zaatakować każdy inny narząd. W chwili rozpoznania nowotworu są obecne już u ponad połowy pacjentów. Obrazu dopełniają jeszcze statystyki - przeżywa tylko około 40 procent pacjentów.

- W klinice zaprzyjaźniłem się chyba ze wszystkimi pacjentami. Byliśmy w podobnym wieku, więc było o czym rozmawiać. Z wieloma do tej pory mam dobry kontakt. Niestety, ponad połowa z nich już nie żyje - dodaje smutno Kamil. Do przykrych wspomnień zalicza również samo leczenie.

- Po każdej dawce czułem się okropnie. Bez przerwy wymiotowałem i nie byłem w stanie niczego zjeść. Utrzymywałem się tylko na kroplówkach. W dodatku silne leki niszczyły mi wątrobę, nerki i żołądek. Wysiadały nawet żyły, więc lekarze zamontowali mi w boku plastikowe rurki, przez które bezpośrednio podawali chemię. Codziennie wykonywali mi kontrolne badania krwi i jak coś zagrażało życiu, zaraz dostawałem inne leki. Po jakimś czasie nawet zwykłe przeziębienie mogło mnie zabić, bo straciłem odporność. W dodatku grzyby zainfekowały mi płuca - wymienia.

Teraz czuje się już znacznie lepiej, jednak przez najbliższych pięć lat co kilka tygodni musi zgłaszać się na badania kontrolne. Ma też zanik mięśni po kilku operacjach nogi, stąd konieczność rehabilitacji. Czy teraz, kiedy niemal otarł się o śmierć, zmieniło się jego nastawienie do życia i śmierci? - Śmierć jest czymś nieuniknionym. Trzeba cieszyć się każdym dniem - odpowiada Kamil.

Aby pomóc Kamilowi i jego rodzicom, Zespół Szkół Drzewno-Mechanicznych w Starym Sączu, gdzie chłopak się uczy, organizuje koncert charytatywny. Impreza zacznie się 13 czerwca o godzinie 14 w Domu Parafialnym w Starym Sączu. Swoim patronatem objęła go również "Gazeta Krakowska". Bilet wstępu kosztuje tylko 5 złotych. Można także wpłacać pieniądze na konto 76 1020 3453 0000 8602 0150 7557.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto