Zobacz galerię zdjęć z "kuchennych rewolucji' Magdy Gessler w Nowym Sączu
W czwartek witała pierwszych gości z półtoragodzinnym opóźnieniem w stosunku do zapowiedzi, że inauguracyjna kolacja zacznie się o godz. 17. Przepraszała za konieczność czekania na chłodzie i tłumaczyła powody dłuższego niż przewidywała przygotowywania potraw. Wpierw oznajmiła jednak, że zmienianie sądeckiej pizzerii było najbardziej hardcorowym doświadczeniem w całym okresie kuchennych rewolucji w świetle jupiterów i przy obecności kamer telewizyjnych.
- Na śmietnik poszły dosłownie wszystkie meble z lokalu i niemal wszystkie urządzenia z kuchni - wyznaje Michał Luty, kucharz, którego pani Magda wpierw wzięła za właściciela lokalu i na niego rzuciła gromy z mocą większą niż czynił to Zeus z Olimpu. Według Michała Lutego rewolucja w lokalu była bardziej murarsko - dekoratorska niż kulinarna. Prac przy zmianie wyglądu pizzerii było tak wiele, że brakło go na uczone dywagacje o rewolucji w karcie dań.
Szykowaniem jedzenia Magda Gessler zajmowała się w ostatnim dniu „rewolucji", kiedy goście już byli zaproszeni na kolację mającą rozpocząć się o godz. 17. Poślizgu nie udało się uniknąć. Goście, choć nie byli dziećmi, przychodząc do lokalu dosłownie otwierali buzie ze zdziwienia. Już fronton budynku witał ich śnieżną bielą ściany, choć wcześniej straszył wyblakłym i brudnym od pyłu zmieszaniem kolorów granatowego i szarego.
Wnętrze też zostało odmienione. Lśniące czystością, z posadzką, w której można było zobaczyć swe odbicie niczym w lustrze. Lustro na jednej ze ścian wizualnie powiększało wnętrze, które teraz oferuje miejsca tylko 24 konsumentom równocześnie. Ściany i zasłony w oknach białe z czerwonymi pasami. Na ścianach kilka napisów „love" czyli miłość i „eat" czyli jeść. Na stołach dość oryginalne, ale gustowne, białe teksturowe obrusy i zapalone świece, też białe.
Tylko wino rozlewane do kieliszków intensywnie czerwone i smakowicie wytrawne. Etykiety na butelkach informowały, że to „Baron de Lestac" rocznik 2009 i „Yve court Bordeaux". Było toż w koszyczkach białe pieczywo do zamaczania w delikatnej oliwie, czekającej w małych białych porcelanowych miseczkach. A cóż pani Magda Gessler zaproponowała w menu wystawnej kolacji inaugurującej nową erę w ‚Campo di fiori", a raczej w „Laboratorium pizzy".
Pierwsza podana została francuska zupa cebulowa. Rewelacyjna! Przyrządzona z winem, karmelem, lekko ciągnącym się żółtym serem i bardzo miękkimi grzankami. Z przygotowywania i podania tej zupy można by napisać sensacyjną powieść. W „Campo di fiori" nigdy wcześniej zup nie szykowano. W kuchni nie było więc ani dużej kuchenki ani wystarczająco dużego garnka. Pani Magda szykowała zaś 10 litrów wywaru z 10 kg wołowiny, 10 kg kurczaków i 10 wieprzowiny.
Gotowanie zajęło kilkanaście godzin, a odbywało się w... piecu do wypieku pizzy. Tam nie zmieści się żaden duży garnek. Jego rolę przejęła więc wielka brytfanna. To w niej ostrożnie wniesiono pachnące danie na salę konsumpcyjną i chochlami rozlewano do miseczek i roznoszono na stoły. Na drugie dania była „pizza łącka" czyli odważne i nowatorskie nawiązanie do będących kulinarnymi symbolami Sądecczyzny śliwek i śliwowicy.
Na cieście były miękkie, choć suszone śliwki węgierki, równie miękki boczek, kabanosy. Na to oryginalny sos wymyślony a vista przez tandem Magda Gessler i Michał Luty. Sos ten był z suszonych śliwek i przecieranych na krem pomidorów. Jedyną wadą tej pizzy była wielkość. Za duża, by spałaszował wszystko dorosły mężczyzna. Opuszczając wieczorem wykreowane przez siebie „Laboratorium pizzy" w Nowym Sączu Magda Gessler zabrała z sobą słoik łąckich śliwek. Zapomniała zabrać ozdobnej półlitrówki z Łącką śliwowicą, o której kupienie prosiła po południu. Butelka pozostała na półce w kuchni.
Właściciel lokalu Piotr Ślemp dostrzegł to, gdy pani Magda już odjechała po rozdaniu autografów swym wielbicielom, którzy w chłodzie wytrwale czekali przed lokalem. - „Śliwowica" czyli „Krasilica" będzie czekała na Magdę Gessler, bo obiecała wrócić i sprawdzić jak realizujemy zmiany dokonane za sprawą „Kuchennych rewolucji" - zapewnia właściciel lokalu Piotr Ślemp i dodaje, że teraz on i cały personel „Laboratorium pizzy" czekają na sądeczan i turystów, którzy zechcą skusić się na francuską zupę i (lub) „łącką pizzę".
Miss Polonia z dawnych lat! Zobacz archiwalne zdjęcia kandydatek
"Super pies, super kot!". Zgłoś zwierzaka w plebiscycie i wygraj nagrody!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Nowego Sącza. Zapisz się do newslettera!
Co zrobić kiedy dzieci nadużywają internetu? Zobacz 3 sposoby NA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?