Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miasteczko Galicyjskie: Snycerz pokłócił się z dyrekcją i odszedł

Paweł Szeliga
Miasteczko Galicyjskie: Marek Krusiec podczas pracy przed pracownią
Miasteczko Galicyjskie: Marek Krusiec podczas pracy przed pracownią fot. paweł szeliga
Miasteczko Galicyjskie. W połowie czerwca swoją pracownię w Miasteczku Galicyjskim w Nowym Sączu musiał zlikwidować snycerz Marek Krusiec. - Wyrzucili mnie stamtąd, ponieważ zwróciłem uwagę, że dyrekcja akceptuje chińszczyznę na terenie muzeum - mówi rzemieślnik.

Miasteczko Galicyjskie. Pokłócił się z dyrekcją i został wyrzucony

Poszło o drewniane zabawki, które wystawił przed antykwariatem Zygmunt Stenwak, sąsiad snycerza. Marek Krusiec uznał, że rycerskie miecze i modele samochodów zostały wyprodukowane w Chinach, choć nie miał na to dowodów.

- Zabawki kupiłem u rzemieślników z okolic miasta, a wystawiłem je przed antykwariatem, żeby zachęcić zwiedzających do wejścia do środka - wyjaśnia Zygmunt Stenwak.

Snycerz poszedł na skargę do kierownika Miasteczka Sławomira Czopa. Dowodził, że to niedopuszczalne, aby w obiektach muzealnych prezentować wytwory masowej produkcji, pochodzące nie z tego regionu, lecz - jak utrzymywał - z Azji.

Opinie dotyczące braku należytego nadzoru wyrażał głośno, więc dyrekcja Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu, któremu podlega Miasteczko Galicyjskie, uznała, że czas pożegnać się z Kruścem. 18 czerwca zerwano z nim współpracę, trwającą bez przerwy od maja 2011 r. Była tak długa, że snycerz stał się niemal twarzą Miasteczka.
Sławomir Czop przekonuje, że awantura o rzekomą chińszczyznę pod pracownią antykwaryczną nie była jedynym powodem zakończenia współpracy ze snycerzem.

- Ma wyjątkowo wybuchowy charakter - opowiada Czop. - Wciąż popadał w konflikty z osobami z innych pracowni. Skarżyli się też na niego zwiedzający, do których miał się wulgarnie odzywać.

Dlatego właśnie, a nie z powodu chińszczyzny, muzeum pożegnało się z Kruścem. Z Miasteczka wyprowadził się też antykwariusz, urażony atakami snycerza. Obecnie trwają rozmowy z innymi zainteresowanymi objęciem obu pracowni.

Dyrektor Muzeum Okręgowego Robert Ślusarek podkreśla, że nie mógł dłużej tolerować prowokowania kolejnych konfliktów. Zaznacza, że chińskich produktów w Miasteczku nie było, co potwierdzili fachowcy, oglądający kontrowersyjne zabawki. - Przenoszę się do skansenu w Sandomierzu - zdradził nam Marek Krusiec. - Tam się pilnują przed masową produkcją z Azji.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto