Mszana Dolna. Wygrał walkę o życie, teraz walczy o powrót do sprawności i rodziny. Adam Róg potrzebuje naszego wsparcia [ZDJĘCIA]

FLESZ - Jaka muzyka jest najlepsza dla zdrowia? Tego się nie spodziewałeś!

Rodzina państwa Rogów z Mszany Dolnej akurat szykowała się Wielkanocy. Zamiast radości ze wspólnego spędzania kolejnych już rodzinnych świąt, musieli spędzić je osobno. To właśnie wtedy pan Adam po raz pierwszy trafił do szpitala.

- W naszym domu czuć było tylko paraliżujący strach. Poranek 2 kwietnia zapamiętam na zawsze. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje, a Adam słabł z każdą chwilą. Podjęłam decyzję o szybkim zabraniu męża na SOR- opowiada żona pana Adama, Joanna Róg.

Diagnoza, którą otrzymali była zatrważająca. Badanie tomografem wykazało krwawienie międzyczaszkowe, które było konsekwencją pęknięcia tętniaka. Niestety wcześniej o jego istnieniu nie mieli pojęcia. Lekarze natychmiast zabrali mężczyznę na blok operacyjny.

- Przez 6 godzin sztab medyków walczył o życie najbliższej mi osoby, a ja nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam też uwierzyć, że w głowie Adama pękł tętniak, bo nawet nie wiedzieliśmy, że tam jest. To były chwile, które chciałabym wyrzucić ze swojej głowy, tymczasem wciąż wracają do mnie natłokiem emocji. Pamiętam swój strach, pamiętam, że nie mogłam się na niczym skupić. Mój mąż walczył o życie na szpitalnej sali, a ja błagałam w myślach, żeby udało mu się wyjść z tego wszystkiego cało- opisuje pani Joanna.

Póżniej jednak było jeszcze gorzej. Lekarze nie wierzyli, że pan Adam ma szansę przeżyć. Kazali żonie pożegnać się z mężem, jednak ten mężczyzna nie zamierzał się poddać. W jego siłę i determinację do walki o życie wierzyła cała najbliższa rodzina, która nie odstępowała go ani na krok i zawsze była w pobliżu.

- Słowa lekarzy sprawiły jednak, że ugięły się pode mną kolana. Chwilę po operacji powiedziano mi, że jego stan jest krytyczny. Nie mogłam się z tym pogodzić. Wiedziałam, że Adam się nie podda, że będziemy walczyć, dopóki starczy nam sił. Mamy jeszcze tyle planów do zrealizowania w przyszłości- mówi żona.

I udało się. Czas oczekiwania na wybudzenie się ze śpiączki był ciężki, ale najważniejsze było to, co wydarzyło się później. Otworzył oczy i to była najwspanialsza wiadomość, jaką rodzina pana Adama mogła dostać.

- Poczułam się, jakby ktoś zdjął mi z serca ogromny ciężar. Mój ukochany mąż wygrał tę walkę, najtrudniejszą z możliwych- opowiada pani Joanna.

Niestety oznaczało to dopiero początek zmagań o powrót do sprawności, które trwają do dziś. Pan Adam wychudł, na początku ważył 43 kilogramy i oddychał przez rurkę tracheotomijną. Stopniowo, z dnia na dzień stan jego zdrowia się poprawiał. Zaczął już nawet mówić. Niestety wciąż utrzymuje się niedowład prawej strony jego ciała.

- Mąż podejmuje już pierwsze próby chodzenia. By jednak marzyć o sprawnej przyszłości, potrzebuje intensywnej rehabilitacji. Koszty są ogromne i sami nie damy rady. Dlatego zdecydowaliśmy się prosić o pomoc- przyznaje.

Na chociażby częściowy powrót do zdrowie jest ogromna szansa. Potrzebna jest jednak pomoc ludzi dobrego serca. To właśnie z tego powodu w internecie pod adresem www.siepomaga.pl/adam-rog uruchomiona została zbiórka. Do tej pory wsparło ją już 657 osób, ale każda złotówka jest teraz na wagę złota. Na rzecz pana Adama w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Mszanie Dolnej odbyła się też składka, w którą włączyli się parafianie. Ty też możesz pomóc.