Dyrektor Beata Fortuna przyznaje, że jest bezradna. Agresywnej dziewczyny nie może skierować do specjalnego schroniska dla trudnej młodzieży. Żeby tam trafić, wychowanka musiałaby bowiem popełnić zbrodnię. Tymczasem ona "tylko" straszyła nożem, groziła, że wyskoczy z okna i zniszczyła drzwi.
Za pierwszym razem policja zatrzymała ją na 48 godzin, a za drugim na 24. Po krótkich pobytach za kratami zawsze odsyłano podejrzaną do ZPO-W. - Ona to wszystko robi, żeby zwrócić na siebie uwagę - przekonuje jedna z podopiecznych nowosądeckiego ośrodka.
Z groźną 17-latką nikt nie chce mieszkać w dwuosobowym pokoju. Nie zaprzyjaźniła się z nikim ("wprowadza tylko zamieszanie i poczucie zagrożenia"). Reszta wychowanków liczy, że dziewczyna w końcu stąd wyjedzie, a wtedy wróci spokój. - Na każdy stres reaguje agresją. Nie zna innych zachowań - przyznaje dyrektor Fortuna.
Nastolatka pochodzi z Zabrza, od drugiego roku życia była przerzucana z domów dziecka do szpitali psychiatrycznych. Do Nowego Sącza trafiła, bo zabrakło ośrodków, które chciałyby ją przyjąć. W podobnych placówkach w całym kraju przebywa siedmioro jej rodzeństwa. Rodzice nie interesują się losem dzieci.
Jeśli sądecki ośrodek nie załatwi przeniesienia, to dziewczyna pozostanie w nim do lutego 2013 r. Wtedy skończy 18 lat i będzie musiała wrócić do domu w Zabrzu. Pracownicy nie chcą tak długo czekać. Dyrektor Fortuna wysłała do sądu rodzinnego w Zabrzu wniosek o skierowanie 17-latki na badania psychiatryczne. Liczy, że potrwają do czasu, gdy zwolni się miejsce w którymś z ośrodków dla trudnej młodzieży.
Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?