- Na miejscu nie widzieliśmy nic poza straszliwą łuną - relacjonuje kapitan Zygmunt Łatka z sądeckiej straży pożarnej, jeden z dwóch oficerów dowodzących akcją gaśniczą. Płonęła wielka hala firmy Lach z suszarnią drewna. Morze ognia ogarniało kolejne zabudowania. Pośpiesznie ściągano jednostki straży pożarnej z Nowego i Starego Sącza, Niskowej, Gołkowic i Brzeznej. Mgła utrudniała akcję gaśniczą, ograniczając widoczność na odległość mniejszą niż wyciągnięta ręka.
Zobacz także: Nowy Sącz: poparzony w pożarze walczy o życie w szpitalu
Podkomendnym aspiranta sztabowego Józefa Zygmunta, którego jednostka pierwsza dotarła na miejsce, dopiero po chwili udało się zorientować, że ogień trawi także halę produkcyjną sąsiedniej firmy Eba. To było szokujące odkrycie, bo Eba wytwarza elementy z żywic poliestrowych. Jak bardzo są łatwopalne, strażacy mieli okazję przekonać się półtora roku temu, gasząc tam olbrzymi pożar.
Dwanaście wozów strażackich nieustannie dowoziło wodę z oddalonych o kilometr hydrantów przy ul. Zielonej. - Najważniejsze było niedopuszczenie, aby płomienie objęły stojący obok biurowiec - mówi kapitan Łatka. - Ogień mógł wedrzeć się do wnętrza przez okno. Gdyby to nastąpiło, pożar stałby się dwukrotnie większy. Na szczęście nieustannie utrzymywana kurtyna wodna była skuteczna.
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?