Kres Imperialu z powodu braku klientów i niskich obrotów to widomy symbol "wymierania" ulicy Jagiellońskiej. Promenada nie przyciąga sądeczan ani turystów. - Lokale na Jagiellońskiej? Nie żartujmy. Otworzą jeszcze jedną galerię handlową i będziemy tam sadzić ziemniaki -mówi Marek Pawlus, współwłaściciel dużej hurtowni i członek zarządu Kongregacji Kupieckiej w Nowym Sączu. - Ulica umrze kulturowo, na szczęście banki dbają przynajmniej, aby budynki nie podupadły do reszty.
Przedsiębiorcy narzekają m.in. na wysokie czynsze w kamienicach i brak parkingów w okolicy. - Przerabiamy teraz lekcję, którą dawno odrobiły miasta na zachodzie Europy - dodaje. Janina Orzeł, właścicielka ostatniego lokalu gastronomicznego na deptaku ul. Jagiellońskiej, mówi, że pozostaje tutaj tylko, dlatego że działa we własnej kamienicy. - Gdyby nie to, że mamy też inny biznes, to pewno podzieliłabym los Imperialu - zauważa.
Wiceprezydent Jerzy Gwiżdż uważa, że miasto rewitalizując deptak zrobiło dużo, aby go ożywić. - Ulica otrzymała nową twarz. Nasze czynsze są zdecydowanie najniższe. Trudno, żebyśmy co dwa dni robili tam imprezy. Decydują prawa rynku. Konieczna jest inwencja sprzedawców, którym idziemy na rękę. Odstąpiliśmy od kontroli nielegalnych reklam. Kilka lat temu oferowaliśmy pomieszczenie na kawiarnię w centrum za 1 zł. Nie było chętnych, tak jak obecnie na pusty lokal przy ulicy Romanowskiego. Nie mam sygnałów o konkretnej ofercie współdziałania w ratowaniu Jagiellońskiej.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?