Najdroższy lek świata będzie refundowany
Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Nowym Sączu może pomieścić 75 psów oraz pięć kotów (większość z tych miejsc jest obecnie zajęta). Choć przez cały rok nie może narzekać na brak pracy, w okolicach lipca zaczyna się prawdziwy ruch. Tak było też i w tym roku, kiedy wraz z nastaniem wakacji pojawiać zaczęły się w placówce porzucone psy.
- Były to głownie zwierzęta stare i wymagające opieki. Widać było, że większość z nich żyła na łańcuchu - mówi Joanna Otto, szefowa nowosądeckiego schroniska.
Podejrzewa, że część zwierzaków, która trafiła pod opiekę jej placówki, nie pochodziła z terenu Nowego Sącza. Upewnia ją w tym zły stan zdrowia zwierząt i dowody "łańcuchowego" życia.
- W mieście rzadko spotykamy się z takimi przypadkami - podkreśla.
W lipcu do nowosądeckiego schroniska trafiały głównie psy, zaś w sierpniu pojawiać się zaczęło coraz więcej kociąt. Dla opiekunów zwierzaków to spory problem, bo przyjmują oni tylko koty chore i powypadkowe. Zdrowe zwierzęta, które trafią do schroniska mogą zarazić się różnymi chorobami, co czasami kończy się niestety śmiercią zdrowego wcześniej zwierzęcia. Ponadto placówka dysponuje tylko pięcioma izolatkami dla kotów.
- To dla nas naprawdę spory problem - nie ukrywa Joanna Otto.
Okres wakacji okazał się także pracowity dla schroniska w sąsiednich Wielogłowach (gmina Chełmiec). I tutaj pojawiło się sporo porzuconych psów (mowa o kilkunastu osobnikach), ale w przeciwieństwie do Nowego Sącza, były to młode i zadbane zwierzaki.
- Ewidentnie widać, że ktoś chciał się ich pozbyć przed urlopem. I choć ich właściciele się nie odnaleźli, młode zwierzęta mają bardzo duże szanse na adopcję i większość z nich znalazła już nowe domy - mówi Beata Kożuch, opiekunka ze schroniska w Wielogłowach.
Placówka, w której pracuje, może przyjąć około 30 psów. Aktualnie przebywa w niej 16 dorosłych zwierzaków oraz osiem szczeniąt.
- Na szczęście nasze szczeniaki znalazły już domy - cieszy się opiekunka.
W przypadku obu schronisk porzucone zwierzęta trafiają pod opiekę placówek za pośrednictwem straży miejskiej lub gminnej. Nawet jeśli zwierzę zostanie przywiezione przez prywatną osobę, pracownicy muszą wezwać strażników, którzy spiszą odpowiedni protokół.
- Ludzie często o tym nie wiedzą i myślą, że zwierzę można tak po prostu przywieźć i zostawić. Tak to jednak nie działa, bo zarówno pojawienie się zwierzęcia w schronisku, jak i jego adopcja muszą być odpowiednio udokumentowane - tłumaczy Joanna Otto.
Wyjaśnia również, że schroniska czekają dwa tygodnie na zgłoszenie się właściciela. Jeśli tak się nie stanie, zwierzę jest przygotowywane do adopcji. O tym czy zwierzak ma na nią szansę decyduje w dużym stopniu jego wiek i ogólny stan zdrowia. "Staruszki" niestety rzadko mogą liczyć na nowy dom na ostatnie lata życia. Na ogół pozostają w schroniskach.
- Sądeckie królowe Instagrama. Są młode i robią karierę
- Top krótkich wyjazdów godzinę od Nowego Sącza
- Czy prace na stadionie Sandecji są prowadzone bez pozwolenia? Nadzór bada sprawę
- Michał Szczygieł o tym, co wyzwala w nim adrenalinę
- W lasach Beskidu Wyspowego pojawiają się pierwsze grzyby
- 10 miejsc idealnych na upalny dzień. To nie tylko baseny i kąpieliska
Pobierz
Jak korzysltać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?