Orzeł potrącony w Limanowej trafi na wolność. Znamy plany ośrodka. Otrzyma nadajnik

O wypadku z udziałem tego drapieżnika, do którego doszło we wtorek 14 marca, informowaliśmy na łamach „Gazety Krakowskiej” kilkukrotnie. Dzień po zdarzeniu ptak przeszedł ponad czterogodzinną operację. Teraz dochodzi do siebie na Śląsku, ale już niebawem ma powrócić na Ziemię Limanowską.

- Orzeł jeszcze u nas jest, nadmieniam, że wszystko z nim w porządku – powiedział nam w piątek Jacek Wąsiński ze wspomnianej placówki w Mikołowie, który brał udział w zabiegu.

Ptak w ciągu kilku dni trafi do nowo wybudowanej woliery adaptacyjnej skonstruowanej dla orłów Bielików.

– Tam zobaczymy, czy i jak porusza skrzydłami, czy potrafi wzbić się w powietrze. Po tym procesie, jeśli wszystko będzie w porządku, około 10 maja, będziemy ustalać z Nadleśnictwem Limanowa szczegóły transportu zwierzęcia. Nie spieszymy się jakoś specjalnie z jego wypuszczeniem na wolność, bo na prędko to można łapać pchły. Mamy kilkaset innych zwierząt pod swoją opieką, wiele z nich w ostatnim czasie wróciło na łono natury i pewnie podobnie stanie się z naszym limanowskim orłem – relacjonuje nasz rozmówca.

Powrót orła na Ziemię Limanowską zbliża się zatem wielkimi krokami. Drapieżnik ma zostać zaobrączkowany i wyposażony w nadajnik. Na miejscu ma być obecny Komitet Ochrony Orłów. Dzięki temu leśnicy będą mieli możliwość obserwować go, jak radzi sobie w środowisku naturalnym. A to nie zdarza się zbyt często.

Niecodzienne zdarzenie w Limanowej

W połowie marca br. doszło do rzadko spotykanego wypadku z udziałem orła. Ptak przeżył zderzenie z samochodem, ale mocno ucierpiał. Na jezdni pojawiły się plamy krwi, świadkowie wypadku złapali go kilkadziesiąt metrów dalej – drapieżnik chciał wzbić się w powietrze, ale nie potrafił.

- Mogła to być walka dwóch osobników w powietrzu. Zdarza się, że orły tocząc walkę szczepiają się szponami i zlatują w dół takim „korkociągiem” – to tokowe zachowanie – informował nas wówczas Paweł Armatys z pracowni naukowo-edukacyjnej Gorczańskiego Parku Narodowego.

Po wyłapaniu orzeł został przetransportowany do lecznicy weterynaryjnej dr Jarosława Stożka w Limanowej. Następnie po odpowiednim opatrzeniu i zabezpieczeniu ptak został przygotowany do podróży. Tę zorganizowali limanowscy leśnicy transportując zwierzę do Leśnego Pogotowia w Mikołowie, działającego przy Nadleśnictwie Katowice - PGL Lasy Państwowe.

Warto wiedzieć o tym, że orzeł przedni w trakcie lotu potrafi osiągnąć prędkość nawet do do 160 km/h, ale zwykle lata z prędkością ok. 48 km/h. Przy tzw. nurkowaniu z dużej wysokości osiąga prędkość nawet do 320 km/h. Gatunek ten osiąga dwa razy większe wymiary niż myszołów. Długość ciała waha się od 80 do 98 cm, rozpiętość skrzydeł od 190 do 225 cm, zaś długość ogona od 28 do 37 cm. Samce ważą od 2,8 do 4,5 kg, zaś samice od 3,8 do 6,7 kg. Orły przednie mogą przeżyć w niewoli (mają bezpieczniej) nawet 40 lat, na wolności jest inaczej i zwykle jest to ok. 20 lat.

Nowy Sącz. Mieszkańcy od… 27 lat walczą o chodnik
[video]50213[/video