Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sądecczyzna: dlaczego coraz więcej osób odbiera sobie życie?

Iwona Kamieńska, Emilia Drożdż
Mieszkaniec Wielogłów długo siedział samotnie na dworcu PKP w Nowym Sączu, zanim rzucił się pod ten pociąg
Mieszkaniec Wielogłów długo siedział samotnie na dworcu PKP w Nowym Sączu, zanim rzucił się pod ten pociąg fot. sławomir wrona
W Nowym Sączu we wrześniu odnotowano już trzy samobójstwa. W tym roku ich liczba na Sądecczyźnie zbliżyła się do statystyk z całego 2010 roku. W sąsiednim powiecie limanowskim jest podobnie. Psychiatrzy i psycholodzy zastanawiają się nad przyczynami rekordowej aktywności desperatów. Choroby psychiczne, trudności ekonomiczne i częste zmiany pogody stały się w naszym regionie zabójczą mieszanką.

Fakty24: Zobacz najświeższe informacje z Krakowa i Małopolski!

Pierwszy tydzień września. W sobotę wcześnie rano 31-letnia sądeczanka dokonuje skutecznego zamachu na swoje życie. Popełnia samobójstwo w szpitalu, gdzie dwa dni wcześniej przyjęto ją na oddział psychiatryczny. Jak tłumaczy ordynator oddziału - kobieta wykorzystała zaledwie kilka minut, podczas których nie było przy niej nikogo. Osierociła małe dzieci.

Personel medyczny pytany o podejrzewane przyczyny desperackiej decyzji młodej pacjentki, mówi enigmatycznie, że czasem zamach na własne życie to nie efekt choroby, tylko akt rozpaczliwej demonstracji, żalu z powodu doznanej od kogoś krzywdy, z którą człowiek nie potrafi sobie poradzić. Policja też nie chce mówić o szczegółach - śledztwo trwa. Wiadomo, że kobieta miała za sobą kilka wcześniejszych prób samobójczych. Psychologowie i psychiatrzy zgodnie przyznają, że jeśli ktoś raz spróbuje i ocaleje, jest bardzo prawdopodobne, że ponowi zamach na siebie.

Trzeci tydzień września. W środę tuż przed południem 45-letni mieszkaniec podsądeckich Wielogłów rzuca się na tory wprost pod koła pociągu, który ruszył ze stacji. Ginie na miejscu. Desperat służył wcześniej w Marynarce Wojennej, później w Straży Granicznej. Od 10 lat nie nosił munduru, ostatnio bardzo rzadko widywano go w miejscowości, gdzie mieszkał z najbliższymi. Prawie nie wychodził z domu aż do tragicznej środy. Dlaczego? To śledztwo także trwa, więc funkcjonariusze są bardzo oszczędni w słowach, ale na trudne pytanie pada przynajmniej próba odpowiedzi - prawdopodobnie choroba... - słyszymy.

Czwarty tydzień września. W miniony wtorek życie odbiera sobie 43-letnia kobieta. Podobnie jak w przypadku pierwszej wrześniowej samobójczyni - czyjaś matka i żona. Z zawodu - pielęgniarka. Dlaczego? - Problemy finansowe. Długi, z którymi trudno było się uporać - mówi Rafał Leśniak, zastępca komendanta sądeckiej policji.

W ubiegłym roku sądecka policja odnotowała 25 skutecznych samobójstw. W tym, choć kończy sie dopiero trzeci kwartał, życie odebrały sobie już 22 osoby. Śmierć z własnej ręki wypada średnio dwa razy na miesiąc. W większości przypadków zabijają się mężczyźni. U płci pięknej próby samobójcze częściej są nieskuteczne, panów rzadziej udaje się odratować.

- Najwięcej przypadków samobójstw to problemy zdrowotne, często psychiczne. Czasem podłożem jest choroba alkoholowa, rzadziej przyczyną bywają kłopoty finansowe - mówi komendant Leśniak. Podziela obserwacje lekarzy, że fale samobójstw są charakterystyczne dla okresów, gdy następuje zmiana pogody.

We wrześniu ciśnienie atmosferyczne zmieniało się kilka razy pod rząd. Kiedy zawieje halny, można oczekiwać wieści o kolejnych desperatach. Wśród Lachów i górali nie brak meteopatów, dla których kapryśna aura bywa zabójcza. Co się dzieje z naszą psychiką? Czemu nie radzi sobie z problemami codzienności i wiatrem?

Choć przewlekła choroba psychiczna jest najczęstszą przyczyną dramatów, jednak niemal połowa samobójców to ludzie, u których jej nie stwierdzono. Psychologowie i psychiatrzy jednoznacznej odpowiedzi nie mają. Mówią o niełatwej codzienności w rodzinach, w których ludzie mają coraz mniej czasu, o błędnym kole przemocy w gronie bliskich, z którego ofiara nie potrafi się wyrwać inaczej niż przez śmierć.

Specjaliści dodają, że najgorszą sytuacją jest utrata nadziei, stan, z którego człowiek nie widzi wyjścia. Czasem ktoś próbuje pomóc, radzić, aby "wziąć się w garść", ale osoba, która żyje w przygnębieniu, przeżywa swój dramat tak bardzo, że próby podniesienia jej na duchu mogą wręcz pogarszać jej samopoczucie, bo odbiera je jako dowód swej bezradności. Najbardziej potrzeba w takich wypadkach obecności i życzliwość bliskich. Jeśli podejrzewają, że ktoś cierpi na depresyję, powinni pomóc jak najszybciej skontaktować się choremu z psychologiem, a w razie potrzeby z psychiatrą.

Małopolska Wybory 2011: Zobacz wszystkich kandydatów do Sejmu i Senatu

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Nowego Sącza. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto