Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sądecczyzna. Wściekły lis puści z torbami myśliwych?

Katarzyna Gajdosz
Powiatowy lekarz weterynarii Mariusz Stein musiał wydać  niekorzystną decyzję dla koła łowieckiego, któremu prezesuje
Powiatowy lekarz weterynarii Mariusz Stein musiał wydać niekorzystną decyzję dla koła łowieckiego, któremu prezesuje Katarzyna Gajdosz
Okolice Grybowa uznano za obszar zagrożony wścieklizną. Dla myśliwych oznacza to zakaz polowań. A dziki niszczą ludziom pola.

Zastrzelony w Ptaszkowej lis, u którego wykryto wściekliznę, wstrzymał polowania na sarny i dziki w lasach miasta i gminy Grybów oraz Kamionki Wielkiej. Powiatowy Inspektorat Weterynarii uznał ten teren za zagrożony wścieklizną.

- Zakłada się, że w promieniu pięciu kilometrów od miejsca znalezienia chorego zwierzęcia, mogą być inne zakażone osobniki - wyjaśnia Mariusz Stein, powiatowy lekarz weterynarii.

Nikt nie powinien wchodzić na obszar zagrożony, a myśliwym nie wolno tam polować. Chodzi o to, aby nie przepędzali zwierząt z zagrożonego obszaru i pozwolili, by zarażone i chore padły na tym terenie.

Myśliwi narzekają, że ten przepis uderza w koła łowieckie.
- Na tak zaludnionym terenie trudno wyegzekwować, żeby nikt nie wchodził do lasu - zauważa Stanisław Malczak, prezes Koła Łowieckiego „Żbik” w Nowym Sączu. Zagrożony wścieklizną obszar leśny w jednej trzeciej dzierżawi jego koło.

- Myśliwi muszą bezwzględnie przestrzegać zakazu, bo inaczej zapłacą karę w wysokości pięciu tysięcy złotych. A kto przypilnuje innych ludzi albo ich psy? - zastanawia się Malczak.

Złości się tym bardziej, ponieważ dla kół zakaz urządzania polowań oznacza ryzyko, że nie wykonają planu odstrzału zwierzyny, do którego zobowiązuje ich umowa z nadleśnictwem. To zaś skutkuje karami finansowymi. Teraz trwa sezon na jelenie i sarny. Ale polować na nie nie wolno. Myśliwi mają jedynie pozwolenie na odstrzał szkodników łowieckich, jak lisy, borsuki czy jenoty.

- Jeśli odstrzelą dwa lisy, które okażą się zdrowe, wówczas polowania zostaną przywrócone - zaznacza inspektor Mariusz Stein. Dla niego sytuacja jest o tyle niekomfortowa, że musiał wydać niekorzystną dla siebie decyzję. Stein jest jednocześnie prezesem Koła Łowieckiego „Orzeł” w Grybowie i zakaz obejmuje część obszaru jego działania.

W tym roku odnotowano już 10 ognisk wścieklizny. - Odkąd lisy są szczepione, ich populacja wzrosła z 55 tysięcy w roku 1990 do 209,5 tysiąca w 2007 - przytacza dane Zdzisław Kożuch, prezes Koła Łowieckiego „Ryś” w Starym Sączu. - Jest ich tak dużo, że sama natura próbuje z nimi walczyć. Stąd atakujące ich choroby.

Stanisław Michalik z Koła Łowieckiego „Głuszec” w Nawojowej zwraca uwagę na jeszcze bardziej dotkliwy dla myśliwych problem. Jego koło z powodu zakazu nie mogło w tym roku urządzać polowań aż przez dwa miesiące.

- To był okres wiosenny. Dziki tak się rozpanoszyły, że wyrządziły straty w gospodarstwach - opowiada.

Dla „Głuszca” oznacza to niemal bankructwo. Zgodnie z przepisami za wyrządzone przez zwierzynę łowną szkody odpowiedzialność ponosi koło. Musi zapłacić 60 tys. zł odszkodowań.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto