Dorota Potok jest pedagogiem w jednym z ośrodków w Piwnicznej. Do tej pory z Nowego Sącza, gdzie na co dzień mieszka, dojeżdżała busem. Ostatnio jednak prywatny przewoźnik zlikwidował wieczorne, nierentowne dla niego połączenie.
- Kiedy kończę pracę około godz. 22, nie mam czym się dostać do domu. Pierwsze połączenie jest dopiero o 5 rano, a w domu czeka na mnie synek. Obawiam się, że będę skazana na całonocne oczekiwanie na transport - żali się sądeczanka.
Kto połączy sądeczan?
Podobny problem mają mieszkańcy gminy Piwniczna, którzy wieczornym busem dojeżdżali na trzecie zmiany do sądeckich firm, między innymi do Carbonu i Newagu.
Kolejną bolączką jest jakość podróży. Ta, zwłaszcza w godzinach szczytu, pozostawia wiele do życzenia. Busy są tak przepełnione, że nie ma gdzie palca wcisnąć, a do tego dochodzą korki na ul. Węgierskiej.
Sposobem na problemy może być Sądecka Kolej Aglomeracyjna, obsługiwana lekkimi pojazdami szynowymi. Nowoczesna i komfortowa. Koncepcji, która sprawdziła się już w Krakowie, przyklaskuje Jacek Lelek, burmistrz Starego Sącza, oraz przede wszystkim setki mieszkańców gmin: Stary Sącz, Rytro i Piwniczna, którzy dojeżdżają codziennie do pracy i szkoły.
- Szybką koleją mieszkańcy Starego Sącza w zaledwie osiem minut pokonywaliby trasę do Nowego Sącza. Dziś stoją w korach na ul. Węgierskiej, więc czas przejazdu w godzinach szczytu wydłuża się im nawet do 40 minut - stwierdza Jacek Lelek.
Sądecka Kolej Aglomeracyjna ma nie tylko przyspieszyć czas przejazdu, ale odciążyć Nowy Sącz. Bowiem mieszkańcy, oszczędzając czas, rezygnowaliby z podróży samochodem. - To nie tylko ekonomiczne, ale i ekologiczne rozwiązanie - stwierdza Łukasz Hojdyś z Nowosądeckiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei. - Liczba samochodów, która codziennie wlewają się do miasta jest zatrważająco wielka i ciągle rośnie. Każdy pasażer w pociągu to jeden samochód na ulicach mniej, czyli przekłada się to na mniejsze korki, mniejszy hałas i mniejsze zanieczyszczenie powietrza - dodaje.
Kto za to zapłaci?
Leszek Zegzda, członek Zarządu Województwa Małopolskiego, zaprasza sądeckich samorządowców do rozmów. - Pomysł uruchomienia szybkiej kolei aglomeracyjnej dotyczy całej Doliny Popradu. Takie rozwiązanie jest ekologiczne i pozwoliłoby na rozładowanie ruchu. Idealną sytuacją będzie uruchomienie wahadłowego pociągu od Muszyny do Nowego Sącza - uważa Zegzda. Oprócz dobrej woli, potrzebny jest również wkład finansowy gmin. - Sądecczyzna musi złożyć projekt i pokazać zainteresowanie, nie tylko intencjonalne, ale i finansowe - uważa wicemarszałek.
Bernard Stawiarski, wójt gminy Chełmiec, deklaruje, że się dołoży, bo mieszkańcy wiosek za Dunajcem też narzekają na brak połączeń z miastem. A prywatne busy, zwłaszcza w godzinach szczytu, jeżdżą przepełnione. Przewiezienie większych bagaży graniczy z cudem. - Nie odżegnujemy się od dopłat do podmiejskiej kolei. Myślę, że to świetnie rozwiązanie dla mieszkańców gminy. O pomyśle mówiło się od dawna, mam nadzieję, że teraz pojawią się konkrety - mówi Stawiarski.
W Starym Sączu uważają, że dopłaty powinny być proporcjonalne do korzyści.
- Nie stać nas na finansowanie na poziomie miliona złotych, bo o takich szacunkach słyszałem, ale jesteśmy otwarci na rozmowy. Mam nadzieję, że podobnie jak w przypadku krakowskiej Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej , województwo będzie dotowało ten projekt - mówi burmistrz Lelek.
Władze województwa kupiły do obsługi połączeń krakowskiej SKA 16 elektrycznych pociągów za ponad 200 mln zł.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?