MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Trudne dnia pogotowia

ATA
Śmigłowiec nie mógł pomóc pracownikom pogotowia ze względu na złe warunki pogodowe. Fot. archiwum
Śmigłowiec nie mógł pomóc pracownikom pogotowia ze względu na złe warunki pogodowe. Fot. archiwum
Dla personelu medycznego Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego i jego terenowych podstacji czwartek był najtrudniejszym dniem. Pacjentów trzeba było transportować pieszo nieraz kilka kilometrów.

Dla personelu medycznego Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego i jego terenowych podstacji czwartek był najtrudniejszym dniem. Pacjentów trzeba było transportować pieszo nieraz kilka kilometrów. Z powodu zamieci śnieżnych pomocy sądeckim lekarzom odmówiło nawet Pogotowie Lotnicze.

Z okolic Trzetrzewiny nadeszło wezwanie do 71-letniego mężczyzny podejrzanego o wylew. Z powodu nieprzejezdnej drogi, zespół medyczny karetki, pieszo, prawie dwa kilometry, przedzierał się przez dwumetrowe zaspy. Na miejscu przeprowadził niezbędne czynności ale pacjenta trzeba było zabrać do szpitala. Z pomocą sąsiadów nieprzytomnego mężczyznę przeniesiono do karetki.

W podobnych okolicznościach o życie pacjenta z obrzękiem płuc i niewydolnością serca walczył zespół reanimacyjny pogotowia z grybowskiej podstacji. Tam pomagali miejscowi strażacy przewożąc chorego strażackim samochodem.

- To był dla nas sądny dzień - mówi Danuta Cabak-Fiut dyrektor Sędeckiego Pogotowia Ratunkowego, lekarze prawie nie wychodzili z karetek. Pomocy w terenie odmówiło nam nawet Pogotowie Lotnicze, czym jestem bardzo zawiedziona.

Pomocy pogotowia z powietrza nie dostał też oddział intensywnej terapii sądeckiego szpitala. Potrzebny był przewóz do Krakowa pacjenta ciężko poszkodowanego kilka dni temu w wypadku samochowym pod Tęgoborzą. Musiał on być przewożony pod respiratorem więc wymagał stałej obecności lekarza.

Kiedy odmówiono przylotu śmigłowca, chorego wysłano karetką. ,R"-ka wyjechała do Krakowa o godz. 13, a powróciła do Nowego Sącza dopiero o godz. 22.

- Latamy do wszystkim wezwań, które noszą znamiona zagrożenia życia lub zdrowia a czas dotarcia karetki jest znacznie dłuższy lub niemożliwy np. w trudnym terenie - mówi Robert Gałązkowski rzecznik prasowy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ostatnio ponad 30 razy byliśmy wzywani nawet do porodów czy dializ, ze względu na zasypane drogi.

Dlaczego więc nie przylecieli do pacjentów nowosądeckich?
- Ze względu na bardzo trudne warunki pogodowe, zamiecie śnieżne i bardzo silny wiatr, w rejonie Krakowa i Kielc musieliśmy odmówić realizacji 11 wezwań - tłumaczy rzecznik Gałązkowski.

- Śmigłowiec może latać tylko wtedy, gdy widoczność jest nie mniejsza od 1000 metrów a poziom chmur nie niższy od 200 metrów. Inaczej ryzykuje się życiem załogi.

Tak więc sądeccy ratownicy z pogotowia, zdani na własne nogi i karetki przeszli niezłe ćwiczenia kondycyjne w terenie. Życie pacjentów zostało jednak uratowane.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto