Józef Tokarz z Jazowska jest typowym twórcą ludowym. Rzeźbi z potrzeby serca, kiedy ma czas. Zdarza się to tylko późnym wieczorem, gdy nie jest w pracy lub przy akcjach strażackich, bo dyrektoruje Zakładowi Transportu Poczty Polskiej w Nowym Sączu, a w rodzinnej gminie Łącko działa w Zarządzie Związku Ochotniczych Straży Pożarnych.
Czas dla młodych, którzy chcą uczyć się od niego rzeźbiarskiego kunsztu, znajduje w weekendy.
- Ciągnęło mnie do sztuki zawsze i przez wiele lat nosiło po jej różnych dziedzinach - wyznaje Józef Tokarz. - Na początku był folklor. To jakby naturalne w mych rodzinnych stronach, gdzie ludowe tradycje są żywe i pieczołowicie kultywowane.
Tańczyłem w zespole ,Górale Łąccy" w swojej gminie i jakiś czas w zespole ,Lachy" w Nowym Sączu. Nie trwało to zbyt długo. Dojeżdżanie na próby, wojażowanie po świecie z występami.
Nie miałem tego jak pogodzić z obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi. Później były próby z rysowaniem i malowaniem. Niektórzy mówili, że udane. W duszy sięgnęło mnie jednak do form przestrzennych.
Były pierewsze płaskorzeźby, później rzeźby i oczywiście były także pierwsze rany od niewprawnych ruchów dłutem.
- Kiedyś, a było to dawno temu, Józefowi Tokarzowi było dane prezentować rzeźby we wówczas jedynej w Polsce profesjonalnej galerii Biura Wystaw Artystycznych, która istniała w Jazowsku w domu państwa Dudów.
Tam rzeźby ludowego artysty obejrzał sam mistrz Władysław Hasior i koniecznie chciał się spotkać z ich twórcą. Nie było żadnych problemów, bo przecież i galeria i dom ludowego artysty były w tej samej miejscowości.
Władysław Hasior chwalił pomysły i oryginalność ujęcia tematów przez samouka. Z życzliwością podpowiadał jak doskonalić warsztat. Uwagi były cenne i zapewne wykorzystane.
Rzeźby Józefa Tokarza błyskawicznie zyskiwały uznanie u koneserów sztuki ludowej.
Trafiły do prywatnych kolekcji nie tylko w różnych stronach Polski, ale również obejrzeć je można w galeriach Francji, Włoch, Anglii. Kolekcjonerzy z zachodniej Europy, przynajmniej niektórzy, tak planują swoje walkacyjne wojaże, by wstąpić do Jazowska i kupić coś nowego w pracowni Józefa Tokarza.
Tymczasem Józef Tokarz stara się swą artystyczną pasję i rzeźbiarskie umiejętności przekazywać młodym. Uczniów ma sporo. Najbardziej ceni z tego grona Józefa Sajdaka, a więc z wsi sąsiadującej z Jazowskiem, w którym on sam mieszka.
Sajdak już stał się dojrzałym oraz samodzielnym twórcą. Wypracował własny oryginalny styl, ale chętnie i często odwiedza nadal swego nauczyciela w rzeźbiarskim rzemiośle.
Sam Józef Tokarz marzy, by ku rzeźbiarstwu choć trochę zboczyła w swych artystycznych pasjach już dorosła córka Anna. Do tej pory jednak wyżywa się ona w rysowaniu i malowaniu.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?