MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Znam ten wyciąg

Henryk SZEWCZYK
Ryszard Tabaszewski. Fot. Henryk SZEWCZYK
Ryszard Tabaszewski. Fot. Henryk SZEWCZYK
Rozmowa z Ryszardem Tabaszewskim, właścicielem wyciągu narciarskiego w Słotwinach nad Krynicą, gdzie w Starym Roku spadła lina, raniąc kilku narciarzy. - Jak długo jeszcze wyciąg, na którym zdarzył się wypadek będzie ...

Rozmowa z Ryszardem Tabaszewskim, właścicielem wyciągu narciarskiego w Słotwinach nad Krynicą, gdzie w Starym Roku spadła lina, raniąc kilku narciarzy.

- Jak długo jeszcze wyciąg, na którym zdarzył się wypadek będzie nieczynny?

- Wszyscy o to pytają. Prokurator wszczął postępowanie i do tej pory nie wiadomo, jak to długo to potrwa. Była już szósta komisja i dalej nie wiem, czy mogą cokolwiek robić z tym wyciągiem, czy nie mogę.

- Kto zamknął wyciąg?

- Transportowy Dozór Kolejowy z Krakowa, oddział w Nowym Sączu. Ale tu technika nie zawiodła, zawiedli ludzie, to się nie powinno było stać. Winny jest konkretny narciarz, który odpiął się nieprawidłowo. To jest niepoważne, żeby policja i prokurator szukali winy we właścicielu wyciągu, a nie w sprawców zdarzenia. Mam o to ogromny żal do organów ścigania.

- Nikt jeszcze nie postawił Panu zarzutu, prokurator Stanisław Gancarz z Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu wszął postępowanie w sprawie, a nie wobec osoby. Ma obowiązek zbadać, czy nie doszło do zaniedbania ze strony obsługi wyciągu?

- Uważam, że z winy obsługi na pewno nic się nie stało, to są tak krótkie odcinki, tak krótki czas, orczyk idzie za orczykiem, jest ich tyle, co przepisy pozwalają, nie było ani jednego orczyka więcej.

Bezmyślność tych ludzi lub tego człowieka, który to zrobił, doprowadziła do wypadku. Przy ostatniej podporze ktoś rzucił kotwicą, czyli orczyk, tak, że złapał za podporę, rozerwało kotwicę i nie wiem, tylko możemy się domyślać - zawinęło się za słup, wyrwało... Tak samo i prokurator, i biegły sądowy, i panowie z dozoru - nie wiemy na 100 proc. jak to było.

W każdym razie nieszczeście, bo spadła lina i są poszkodowani. Biegły sądowy stwierdził, że ramię orczyka zadziałało na zasadzie łyżki do ściągania opon i ściągnęła linę z koła.

- Wyciąg nieczynny, jest Pan stratny?

- Tu nie chodzi o moje straty pieniężne, jasne że są. Tu chodzi o to, że są ludzie poszkodowani, i to jest najgorsza rzecz, która mogła nam się przydarzyć. To po prostu niewyobrażalne, że ludzie potrafią być tak bezmyślni!

- Czy jest szansa na ustalenie sprawcy wypadku?

- Dałem policji namiary, telefon, nazwisko i imię człowieka, który widział całe zdarzenie. Nie wiem, czy do tej pory policja przesłuchała tę osobę. To już jest ich tajemnicą, uważam, że w tym kierunku powinni iść, żeby znaleźć sprawców tego zdarzenia.

- Co się dzieje z najbardziej poszkodwaną narciarką?

- To kobieta z Waszawy, około 30 lat, leży na klinice w Krakowie. Nawet pomagałem lokalizować jej narty, bo ona wypożyczyła je z wypożyczalni. Mnie akurtat wtedy nie było, ale moi ludzie udzielali jej pierwszej pomocy na stoku, zanim GOPR dojechał. Mamy skuter do obsługi wyciągu, moi ludzie momentalnie pojechali do góry.

- Ile lat prowadzi Pan wyciąg?

- Na tym starym wyciągu, przy którym stoimy, wcześniej pracowałem długi lata, zanim go kupiłem. Praktycznie ten wyciąg znam od podszewki, przeszło 20 lat tu jestem. To był kiedyś pierwszy wyciąg na Słotwinach.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto