Aleksander Pająk narzeka na złe wykonanie drogi powiatowej. Przez brak przepustu jezdnia zapada się, co zagraża bezpieczeństwu aut. A woda po jezdni, jak po rynnie wpływa na podwórze, do piwnicy i na pole Pająka.
- Za każdym razem, kiedy przychodzą roztopy lub większy deszcz, mam zalany ogród, a nieraz i kotłownię - żali się mężczyzna. Woda spływająca z gór zatrzymuje się na działkach położonych poniżej poziomu drogi i tworzy bajoro. - Gdyby był tu przepust, cała woda mogłaby swobodnie przedostać się do rzeki - mówi.
Wskazuje na dwa przepusty, które są w drodze powiatowej. - Odległości między nimi są za duże, tu powinien być trzeci - uważa. Dostrzega fuszerkę w wykonaniu drogi powiatowej. - Wystarczy spojrzeć, jak w miejscach, gdzie są przepusty, zapada się asfalt. To bardzo niebezpieczne.
Aleksander Pająk był niedawno świadkiem groźnie wyglądającej sytuacji. - Asfalt jest zapadnięty. Samochód wpadł w tym miejscu w poślizg. Prawie uderzył w przystanek, na którym uczniowie czekali na szkolny autobus - dodaje przerażony.
Jako właściciel posesji Pająk nie może sam zrobić przepustu. - To jest pas drogowy, tu rządzi Powiatowy Zarząd Dróg w Limanowej - podkreśla. - Nie mam pojęcia, co z tym zrobić, ale nie mogę pozwolić, żeby woda niszczyła mój dobytek.
Powiatowy Zarząd Dróg w Limanowej poinformował nas, że nie widzi przeszkód, żeby na wysokości posesji Aleksandra Pająka powstał przepust. Musi złożyć w starostwie wniosek i sam za wszystko zapłacić.
- Wszystkie koszty związane z budową przepustu, zarówno dotyczące sporządzenia dokumentacji jak i materiałów oraz robót budowlanych, poniesie wnioskujący - mówi Agnieszka Piwko ze Starostwa Powiatowego w Limanowej.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?