Przez pierwsze tygodnie roku szkolnego sądeccy strażnicy miejscy i policjanci przeprowadzali dzieci przez ulicę w najbardziej newralgicznych miejscach.
Rodzice bardzo chwalili takie rozwiązanie, bo wiedzieli, że ich pociechy bezpiecznie dotrą na miejsce. Dawniej miasto zatrudniało kilku etatowych przeprowadzających nazywanych przez dzieci "stoperkami" od znaku STOP, którym zatrzymywali samochody.
- Szkoda, że już nie przeprowadzają - mówi Stanisława Janisz z Batorego, która codziennie odprowadzała wnuka do szkoły.
- Kiedy na pasach był strażnik miejski czy policjant, kierowcy czuli respekt. Ja zaś czułam się pewniej. Przy takich ulicach jak Batorego, powinien być ktoś, kto zadba o bezpieczeństwo dzieci. Nie zawsze rodzice mogą je odebrać - dodaje. Etatowi przeprowadzający są widoczni tylko w kilku gminach m.in. w Łabowej. W Nowym Sączu z nich zrezygnowano z braku funduszy.
- W kilku miejscach o dużym natężeniu ruchu, jak przy Szkole Podstawowej nr 15, przy "dwójce" i na Zabełczu, z pewnością ktoś taki by się przydał - uważa Włodzimierz Strzelec, dyrektor SP nr 18.
Wiceprezydent Nowego Sącza Bożena Jawor przyznaje, że ze "stoperkiem" jest bezpieczniej.
- Ale to, niestety, sporo kosztuje. Musimy policzyć, na co nas stać i gdzie są oni najbardziej potrzebni - mówi.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?