Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy jest szansa na zmianę decyzji w sprawie likwidacji świetlicy środowiskowej? Rodzice zapowiadają walkę do skutku

Klaudia Kulak
Klaudia Kulak
Dzieci ze świetlicy środowiskowej na os. Barskie podczas letniego pikniku, który zorganizowano dla nich w Miasteczku Galicyjskim
Dzieci ze świetlicy środowiskowej na os. Barskie podczas letniego pikniku, który zorganizowano dla nich w Miasteczku Galicyjskim Facebook świetlicy na os. Barskie
Opiekunowie dzieci uczęszczających do świetlicy środowiskowej na osiedlu Barskie nie dają za wygraną. Mimo podjętej decyzji o likwidacji dwóch placówek, między innymi tej znajdującej się na ich osiedlu, postanowili spotkać się z władzami miasta. - Nie chcemy likwidacji, a nawet wnioskowaliśmy, aby miasto postarało się o większy lokal. Chętnych nie zabraknie - przekonuje Edyta Migacz, której dzieci korzystają ze świetlicy.

FLESZ - Polacy smakoszami czekolady

od 16 lat

Wiadomość o tym, że w Nowym Sączu ubędzie świetlic środowiskowych - na osiedlu Barskie i Piątkowa, odbiła się szerokim echem. Decyzja spotkała się jednak ze sprzeciwem ze strony opiekunów dzieci uczęszczających do tych placówek.

Jak już informowaliśmy, władze miasta planują zamknąć dwie placówki ich zdaniem w związku z małym zainteresowaniem ze strony dzieci. W rozmowie z nami wiceprezydent miasta mówiła, że podjęcie decyzji poprzedziły przeprowadzone wcześniej kontrole.

- W ostatnich miesiącach kilkukrotnie przeprowadziliśmy przegląd działalności świetlic środowiskowych. Te dwie są bardzo mało uczęszczane przez dzieci. Pracownicy Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej podczas kontroli nie zastali tam ani jednego dziecka, albo było jedno - mówiła w rozmowie z „Gazetą Krakowską” prezydent Majka.

Z tą argumentacją nie zgadzają się opiekunowie dzieci, które korzystały z oferty świetlicy na os. Barskie. Jedną z nich jest Grażyna Borkowska, która jest rodziną zastępczą dla swojego ośmioletniego wnuka.

- Mój wnuk nie ma rodziców. Na tej świetlicy bardzo się uspokoił. Był tam kilka razy w tygodniu i miał tam doskonałą opiekę. Jeśli chodzi natomiast o kontrole, to odbyły się one w godzinach, kiedy nasze dzieci były w szkole - przekonuje w rozmowie z nami Borkowska.

Podobnego zdania jest Edyta Migacz. Jej dzieci również korzystają z zajęć organizowanych przez placówkę na Barskim.

- To nie jest prawda, że w świetlicy nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie. Tam uczęszczają dzieci, które w swoim życiu przeszły bardzo wiele. Dzięki pracownikom, którzy się nimi zajmują odzyskały poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Moje dzieci zostały wyrwane z domu, gdzie była przemoc psychiczna ze strony ojca. W tym miejscu otrzymały pomoc w radzeniu sobie z problemami emocjonalnymi - przyznaje w rozmowie z nami Migacz.

Aby prosić o zmianę decyzji, mieszkańcy umówili się na spotkanie z wiceprezydent miasta. Jak wynika z relacji uczestników, spotkanie zakończyło się obietnicą, że świetlica będzie funkcjonować do końca roku szkolnego. Tylko co dalej?

Czy miasto rozważa zmianę decyzji w tej sprawie? Próbowaliśmy się skontaktować w tej sprawie z wiceprezydent miasta Magdaleną Majką, jednak mimo wielokrotnych prób nie udało nam się dodzwonić.

- Pani prezydent zadeklarowała, że będzie bacznie przyglądać się działalności placówki do końca czerwca. My natomiast zapowiedzieliśmy, że będziemy walczyć o to miejsce i łatwo się nie poddamy - poinformowała nas Grażyna Borkowska, która uczestniczyła w spotkaniu.

Jak dodaje, padła również propozycja skrócenia godzin funkcjonowania placówki tak, aby działała w godzinach od 13 do 17. Była też mowa o stworzeniu świetlicy osiedlowej zamiast środowiskowej jednak zdaniem rodziców taka placówka pełni zupełne inne funkcje. Żadna ostateczna decyzja nie zapadła, ale rodzice zapowiadają, że nie zamierzają się poddać, bo ich zdaniem rola świetlicy jest trudna do przecenienia.

- Nie możemy zamykać się na pomoc tym dzieciom, bo są one podatne na złe wpływy. Tam są zaopiekowana i być może uchroni ich to przed zagrożeniami. Mam na myśli narkotyki czy kradzieże, ale również zagrożenia, które czyhają na nich w internecie. Moje dzieci wracają z tamtąd pełne energii. Po prostu widać, że im to służy - dodaje Edyta Migacz.

Mieszkańców wspierają również radni między innymi Józef Hojnor. Jego zdaniem świetlica pełniła ważną funkcję na osiedlu.

- Trzy dni siedziałem w samochodzie i obserwowałem, ile dzieci wchodzi do świetlicy. To, że przychodzi tam jedno dziecko według moich obserwacji mija się z prawdą. Może brakuje pieniędzy na organizację w Nowym Sączu wyborów miss na które wydawane jest 700 tys, złotych? Nie oznacza to jednak, że trzeba oszczędzać na biednych dzieciach, których rodzice są w więzieniu, albo poważnie chorują. Te dzieci łaknął miłości - mówi nam Hojnor.

Krytycznie wypowiada się w tym temacie również poseł Patryk Wicher. Zaapelował podczas konferencji prasowej o zmianę decyzji i zachowanie działalności obu świetlic.

- Dzieci są naszym skarbem i naszą przyszłością. Uważam, że na tym nie można oszczędzać. Kiedyś świetlic było 15, potem 10, teraz będzie osiem. Być może przez pandemie dzieci mniej uczęszczały do tych placówek, ale teraz te miejsca znów będą potrzebne. Po czasie izolacji być może nawet bardziej. Czasami nawet jedno dziecko jest cenniejsze i warto pominąć w takim przypadku statystyki - mówi Wicher.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto