Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. 120 lat temu zabił po raz pierwszy. Piękny jubileusz zegara na wieży sądeckiego ratusza oraz rodziny Dobrzańskich [ZDJĘCIA]

Klaudia Kulak
Klaudia Kulak
Zegarmistrzowska rodzina Dobrzańskich świętowała jubileusz
Zegarmistrzowska rodzina Dobrzańskich świętowała jubileusz Klaudia Kulak
Już od 120 lat zegar na wieży ratuszowej obserwuje życie miasta. W tym czasie wiele się wydarzyło i na przestrzeni tych lat wiele też zmieniło, ale zegar wciąż jest ten sam. Nie byłoby go jednak gdyby nie rodzina Dobrzańskich, która od trzech pokoleń dba o to, aby jego tryby pracowały bez zastrzeżeń. Każdego dnia po stromych schodach wychodzi oddany swojej pracy Jan Dobrzański aby nastawić zegar. Jan - junior kontynuuje tradycje nie tylko dziadka, czyli Jana seniora, ale również swojego taty Henryka. 14 grudnia mija dokładnie 120 lat odkąd zegar sprowadzony z czeskiej Pragi został nakręcony po raz pierwszy.

FLESZ - Polacy smakoszami czekolady

od 16 lat

Mieszczący sie przy ul. Jagiellońskiej nieduży zakład mistrza Jana - wnuka zegarmistrza Jana przybyłego do Nowego Sącza w XX wieku - jest najstarszą w Polsce firmą zegarmistrzowską pozostającą niezmiennie w rękach jednej rodziny. Z tego miejsca, każdego dnia Jan Dobrzański udaje się do ratusza, aby po pokonaniu stromych schodów wspiąć się na wieżę i nakręcić mechanizm.

- Zegar trzeba nakręcać codziennie. Wczoraj byłem o tam o godzinie 19, to dziś muszę tam pojawić się najpóźniej o 21, bo zegar stanie. Jak chcę gdzieś pojechać, to muszę przyjść wcześniej, żeby go dokręcić - mówi Jan Dobrzański.

Jak podkreśla, od tej pracy nie ma urlopu i dlatego nie pamięta już kiedy był na wakacjach. Swoją prace jednak kocha i wykonuje z wielkim zaangażowaniem kontynuując tradycję rodzinną w czym mimowolnie uczestniczą również członkowie jego rodziny - dzieci i żona.

- To dla mnie zaszczyt być członkiem tej rodziny. Kiedy w nią wchodziłam ponad czterdzieści lat temu, nie spodziewałam się, że to taki obowiązek. Wżeniłam się w zegary i zakład zegarmistrzowski. Przyzwyczaiłam się, że mąż od rana do wieczora pracuje. To jest jego pasja i powołanie, a ja z czasem też pokochałam zegary - przyznaje żona Jana Dobrzańskiego, Danuta Dobrzańska.

Jak dodaje, wielokrotnie proponowała mężowi pomoc w nakręcaniu zegara, jednak Jan Dobrzański jest nieugięty i zawsze woli wykonywać swoją pracę osobiście. Zajmuje się tym już od 1971 roku i jak zdradza, na razie nie ma kandydata na swojego następcę.

- Świat się zmienił i zegarków już się nie naprawia. Taki zegar, jak ratuszowy nakręcić nie jest trudno, jednak jego naprawa i konserwacja wymaga umiejętności. Tatuś uczył mnie, że remonty takiego mechanizmu powinno się robić przynajmniej raz na dwa lata. Trzeba go naoliwić, co robię praktycznie codziennie. Staram się go utrzymywać kondycyjnie - przyznaje Jan Dobrzański.

Z okazji 120-lecia firmy Dobrzański w Cechu Rzemiosł Różnych w Nowym Sączu odbyły się uroczystości. Z tej okazji gratulacje na ręce jubliata złozył starosta nowosądecki Marek Kwiatkowski, wójt gminy Chełmiec Bernard Stawiarski, Marcin Poręba – dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej i Kultury UM w Nowym Sączu, rzemieślnicy, przyjaciele rodziny Dobrzańskich i oczywiście prezes Zarządu Cechu Jan First wraz z pracownikami. Był tort z tarczą zegara, kwiaty, odznaczenia, podziękowania i życzenia zdrowia, aby sądecki zegar nie został bez opieki.

Wspominano również jak ważną rolę dla Nowego Sącza odegrali członkowie rodu Dobrzańskich. Jan - senior był sądeckim rajcą, członkiem Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, działaczem Cechu Rzemieślniczego. Henryk Dobrzański, poza zegarmistrzostwem, pasjonował się odkrywaniem tajemnic historii Nowego Sącza i fotograficznym dokumentowaniem współczesności grodu nad Dunajcem.

- To jest rodzina rzemieślnicza z krwi i kości. Dziadek, ojciec syn - to autentyczni rzemieślnicy przez duże R. Trzeba powiedzieć, że to chluba rzemiosła nowosądeckiego. To też ludzie, którym przyszło pracować w bardzo trudnym czasie. Henryk Dobrzański był zegarmistrzem w czasie wojny - mówił podczas uroczystości jubileuszowych Jan First, Starszy Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości w Nowym Sączu.

To właśnie w czasie wojny na wieży zegarowej miała miejsce niezwykła historia. Sądecki zegar który od lat mierzy czas w samym sercu miasta, stał się miejscem, dzięki któremu udało się ocalić ludzkie życie. W mechanizmie ratuszowego zegara przed hitlerowcami ukrywała się przez wiele miesięcy żydówka Berta Korenhman. Młodą uciekinierką z getta zajmował się zakochany w niej Stefan Mazur, czeladnik u zegarmistrza Henryka Dobrzeńskiego. Stefan ryzykował nie tylko swoje życie, ale też życie rodziny swojego szefa. Dobrzański przyczynił się więc nie tylko do ocalenia życia młodej kobiety, ale również ocalenia wielkiej miłości swojego pracownika - po wojnie, którą udało im się przeżyć Berta i Stefan zostali małżeństwem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto